Wobec wszechobecnych już choinek, kolęd, reklam świątecznych (w kościołach angielskich są już nawet szopki!), zapytałem pewnej osoby, czy to nie za wcześnie, bo przecież do Bożego Narodzenia zostało jeszcze sporo czasu. Odpowiedź była zdumiewająca: chodzi o to, aby o miesiąc przedłużyć czas świąteczny. Przedłużyć czas świąteczny. Tak jakby było w codziennym świecie za mało kolorów.
Dla mnie Adwent jest oczekiwaniem, i oprócz radości tego oczekiwania, ma też w sobie element pokutny, jak o tym kiedyś pisałem na tym blogu. Element pokutny, bo przecież na przyjście kogoś takiego jak Jezus, trzeba się dobrze przygotować, a do tego nie wystarczy suszenie zębów. Przedłużenie czasu świętowania kończy się na ogół tym, że nie dostrzegamy przyjścia Chrystusa Pana.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz