Sny miewam czasami (pra)indoeuropejskie, czasami śnią mi się po prostu różne słowa, czasami nic się nie śni. Moje sny jednak nie są aż tak ciekawe, by poświęcać im wpis blogowy, o wiele ciekawsze były sny Baldra, Baldrs draumar.
Co tak naprawdę śniło się temu najpiękniejszemu z bogów, że aż wszyscy bogowie i wszystkie boginie musieli się zebrać i nad nimi zastanawiać? Być może odpowiedź znajdziemy w pytaniach Odina, który wyruszył do świata umarłych, aby tam przywołać do życia völwę, czyli wieszczkę-olbrzymkę, która miała mu wyjaśnić owe niespokojne i niepokojące sny Baldra. Odin pyta ją, dla kogo w Podziemiu przygotowano miejsce uczty, ławy i stoły, zdobne złotem. Völva odpowiada, że to wszystko czeka na Baldra, dla niego też przygotowano pitny miód, wszystko gotowe do uczty. Czy zatem Baldr w swoich snach widział ową wspaniałą salę, przygotowaną na ucztę? Odin jednak pyta dalej: Kto zabije Baldra? Kto go pomści? Czy zatem słoneczny bóg w swoich snach widział własną śmierć z ręki niewidomego brata?
Wreszcie Odin zadaje dziwne pytanie, o dziewice, które dla przyjemności płaczą, i podrzucają do góry – właśnie, tutaj tłumaczenie nie jest pewne – białe chusty czy kaptury. Chodzi o morskie fale, być może cieszące się i smucące zarazem, kiedy pogrzebowy statek wiezie Baldra do Podziemia. Na to pytanie olbrzymka jednak nie odpowiada, za to rozpoznaje Odina, który – jak to miewał w zwyczaju – na początku rozmowy przedstawił się pseudonimem. Dlaczego to pytanie zdradza jego tożsamość? Nie wiadomo. Czy fale też były częścią snu Baldra, czy rzeczywiście chodzi o ich zachowanie w czasie ostatniej podróży najpiękniejszego z bogów? Nie wiadomo. Znowu jakiś okruch, dla nas już niejasny, być może kryjący za sobą jakąś opowieść, jakiś mit... Ale właśnie przez tę ułomność, tę okruchowatość, jest piękny!
Co tak naprawdę śniło się temu najpiękniejszemu z bogów, że aż wszyscy bogowie i wszystkie boginie musieli się zebrać i nad nimi zastanawiać? Być może odpowiedź znajdziemy w pytaniach Odina, który wyruszył do świata umarłych, aby tam przywołać do życia völwę, czyli wieszczkę-olbrzymkę, która miała mu wyjaśnić owe niespokojne i niepokojące sny Baldra. Odin pyta ją, dla kogo w Podziemiu przygotowano miejsce uczty, ławy i stoły, zdobne złotem. Völva odpowiada, że to wszystko czeka na Baldra, dla niego też przygotowano pitny miód, wszystko gotowe do uczty. Czy zatem Baldr w swoich snach widział ową wspaniałą salę, przygotowaną na ucztę? Odin jednak pyta dalej: Kto zabije Baldra? Kto go pomści? Czy zatem słoneczny bóg w swoich snach widział własną śmierć z ręki niewidomego brata?
Wreszcie Odin zadaje dziwne pytanie, o dziewice, które dla przyjemności płaczą, i podrzucają do góry – właśnie, tutaj tłumaczenie nie jest pewne – białe chusty czy kaptury. Chodzi o morskie fale, być może cieszące się i smucące zarazem, kiedy pogrzebowy statek wiezie Baldra do Podziemia. Na to pytanie olbrzymka jednak nie odpowiada, za to rozpoznaje Odina, który – jak to miewał w zwyczaju – na początku rozmowy przedstawił się pseudonimem. Dlaczego to pytanie zdradza jego tożsamość? Nie wiadomo. Czy fale też były częścią snu Baldra, czy rzeczywiście chodzi o ich zachowanie w czasie ostatniej podróży najpiękniejszego z bogów? Nie wiadomo. Znowu jakiś okruch, dla nas już niejasny, być może kryjący za sobą jakąś opowieść, jakiś mit... Ale właśnie przez tę ułomność, tę okruchowatość, jest piękny!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz