Tu, gdzie mieszkam, zwierząt wszelakich jest wiele – nie tylko białych z czerwonymi uszami – miesiąc temu nawet jakaś mantykora się pojawiła, na szczęście szybko zniknęła (w niewyjaśnionych, szczerze mówiąc, okolicznościach)... Ale chcę napisać o zwierzęciu, które podziwiać mogę tylko w książce – o gryfie z Bayeux, a dokładniej z Tkaniny z Bayeux. Nie widziałem jej na własne oczy, mogę tylko podziwiać ten swego rodzaju komiks w pięknym albumie, który dostałem w prezencie od Asteroessy.
Wszyscy pewnie kojarzą wojenne sceny z Tkaniny, historię Williama Zdobywcy i bitwy pod Hastings. Na górze jednak i na dole, niejako w obramowaniu głównej historii, znajdują się inne hafty. Są to albo różne stworzenia, jak wspomniany gryf, albo sceny polowania, pod koniec Tkaniny są też trupy żołnierzy i odcięte od nich głowy lub ręce (odrobina makabry nikomu nie zaszkodzi), albo ściąganie z trupów wojennego odzienia (dosyć ciekawie to wygląda, albo zbroja wywracała się na lewą stronę, albo rękawy noszono na nogach).
Wszyscy pewnie kojarzą wojenne sceny z Tkaniny, historię Williama Zdobywcy i bitwy pod Hastings. Na górze jednak i na dole, niejako w obramowaniu głównej historii, znajdują się inne hafty. Są to albo różne stworzenia, jak wspomniany gryf, albo sceny polowania, pod koniec Tkaniny są też trupy żołnierzy i odcięte od nich głowy lub ręce (odrobina makabry nikomu nie zaszkodzi), albo ściąganie z trupów wojennego odzienia (dosyć ciekawie to wygląda, albo zbroja wywracała się na lewą stronę, albo rękawy noszono na nogach).
Mój gryf jest pomiędzy ad Belrem et ibi eum tenuit a Ubi Harold et Wido parabolant.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz