Rozmawiając dziś z jednym z ojców uświadomiłem sobie, że nie napisałem jeszcze jednej ważnej rzeczy o odejściach z nowicjatu: o decyzjach magistrów i przełożonych. Czasami bywa tak, że to oni muszą powiedzieć nowicjuszowi, że nie ma powołania, że nie tędy droga, jeśli on sam tego nie dostrzega. Przypomniała mi się prof. Świderkówna, która po śmierci swej matki wstąpiła do benedyktynek w Żarnowcu. Po roku opuściła klasztor, gdyż, jak powiedziały jej matka ksieni i mistrzyni nowicjatu, nie ma powołania do życia w klasztorze. Czasami i w ten sposób Bóg przemawia i prowadzi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz