Książka Waltera Burkerta o religii greckiej (angielskie wydanie z 1985, Greek Religion, uzupełnione w stosunku do niemieckiego oryginału z 1977) jest fascynująca nie tylko ze względu na mnóstwo informacji w niej zawartych. Czasami pojawia się w niej krótkie zdanie, będące swego rodzaju komentarzem autora, lekko ironicznym lub głęboko zadumanym – coś jak uwaga na marginesie wykładu, którą zapamiętuje się lepiej niż sam wykład, jak nagły błysk oka profesora...
Pisząc np. o grobach i pogrzebowych obrzędach w kulturze minojskiej, Burkert niejako mimochodem dodaje: Taniec w dzielnicach umarłych odnawia pragnienie życia. Niby nic, a skłania do zastanowienia.
Z kolei opisując specjalne stoły libacyjne z minojskich miejsc kultu (np. Mallia czy Myrtos) – okrągłe, z licznymi miseczkami, służącymi prawdopodobnie bardzo skomplikowanym ceremoniom, w których trzeba było odpowiednio napełniać je ofiarnymi płynami i umieszczać w odpowiedniej kolejności – komentuje: religio w znaczeniu skrupulatności. (Nie wątpię, że i współcześnie takie rozumienie obrzędów zdarza się w kulcie, także katolickim.)
W rozważaniach nad antropomorfizmem greckich bogów pisze: Bogowie nie mogą dać życia, ale mogą je zniszczyć. Podaje różne przykłady, znane z mitologii, i dodaje: Ale zniszczenie przez boga może być, w paradoksalny sposób, znakiem boskiego wybrania: ofiara staje się sobowtórem boga. (...) Zabita w ten sposób osoba pozostaje w boskiej sferze jako mroczne odbicie bóstwa. I – komentarz na marginesie, ten właśnie błysk oka, lekki uśmiech: Nawet olimpijski bóg nie byłby sobą bez tego mrocznego wymiaru.
Szkoda, że naukowe książki tak rzadko są pisane z takim poczuciem humoru, z takimi ‘przebłyskami’.
Pisząc np. o grobach i pogrzebowych obrzędach w kulturze minojskiej, Burkert niejako mimochodem dodaje: Taniec w dzielnicach umarłych odnawia pragnienie życia. Niby nic, a skłania do zastanowienia.
Z kolei opisując specjalne stoły libacyjne z minojskich miejsc kultu (np. Mallia czy Myrtos) – okrągłe, z licznymi miseczkami, służącymi prawdopodobnie bardzo skomplikowanym ceremoniom, w których trzeba było odpowiednio napełniać je ofiarnymi płynami i umieszczać w odpowiedniej kolejności – komentuje: religio w znaczeniu skrupulatności. (Nie wątpię, że i współcześnie takie rozumienie obrzędów zdarza się w kulcie, także katolickim.)
W rozważaniach nad antropomorfizmem greckich bogów pisze: Bogowie nie mogą dać życia, ale mogą je zniszczyć. Podaje różne przykłady, znane z mitologii, i dodaje: Ale zniszczenie przez boga może być, w paradoksalny sposób, znakiem boskiego wybrania: ofiara staje się sobowtórem boga. (...) Zabita w ten sposób osoba pozostaje w boskiej sferze jako mroczne odbicie bóstwa. I – komentarz na marginesie, ten właśnie błysk oka, lekki uśmiech: Nawet olimpijski bóg nie byłby sobą bez tego mrocznego wymiaru.
Szkoda, że naukowe książki tak rzadko są pisane z takim poczuciem humoru, z takimi ‘przebłyskami’.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz