Ludzie czasami po prostu znikają, jak w archiwum X, mówi z błyskiem w oku mój okulista. To prawda. Znikają zwłaszcza w czasach tak bardzo stechnicyzowanych i zelektronizowanych. Internet, telefony komórkowe wcale nie ułatwiają utrzymywania kontaktów.
Niektórzy mogą być zapracowani tak bardzo, że zapominają o Bożym świecie, nie mają czasu na nic i na nikogo. Inni może już nie żyją, a nie powiadomi nas przecież o tym mejlowe konto. Są i tacy, którzy wyjechali, zmienili krąg znajomych. Jeszcze innych może zamordowano, w ten czy inny sposób. Pewna angielska znajoma miała sadystycznego męża, nie odzywa się od ponad roku... Może zakopano ją gdzieś w wiktoriańskim ogródku w jednej z dzielnic Londynu. Niektórzy znowu ciężko chorują, koncentrują się na swoim zdrowiu, albo mają kłopoty rodzinne czy zawodowe, trudno mieć do nich pretensję o zniknięcie.
W gruncie rzeczy, panie Marcinie, to nawet niezły pomysł z tym archiwum X. Może warto założyć kartotekę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz