Czyli na wigilię Wszystkich Świętych:
Panie, nasz Boże, pomnóż nad nami łaskę Twoją i przez święte życie pozwól nam osiągnąć szczęśliwość tych, których chwalebną uroczystość dziś uprzedzamy.
Czyli na wigilię Wszystkich Świętych:
Panie, nasz Boże, pomnóż nad nami łaskę Twoją i przez święte życie pozwól nam osiągnąć szczęśliwość tych, których chwalebną uroczystość dziś uprzedzamy.
Mądry tekst Zbigniewa Nosowskiego z wczoraj do przeczytania tutaj. Biskupi odpowiedzieli... jak zwykle gładko i ślizgając się po powierzchni problemu.
A z dobrych rzeczy: będziemy mieć nową błogosławioną, matkę Elżbietę Czacką, założycielkę Zgromadzenia Sióstr Franciszkanek Służebnic Krzyża.
Pod klonami purpura, pod lipami złoto, pod topolami biało-zielonkawo.
Nie podoba mi się ta książeczka (Mnich kartuski, Miłość i milczenie). Bo jak można pisać: Wymagania Jego miłości są bezlitosne? Myślałem, że przeczytam coś dobrego o modlitwie i przylgnięciu do Boga, ale tam tylko surowość i takie kwiatki, nie wiem, może to wina tłumaczenia... Jak owa bezlitosność brzmiała po francusku?
Pamiętam biskupa Dziubę z czasów, kiedy był sekretarzem prymasa Glempa. Odprawiał w niedzielę rano mszę po łacinie u św. Marcina. Ze swoich kazań wydawał się człowiekiem rozumnym, uczciwym, porządnym, dlatego teraz zdumiewa mnie, że tuszował przypadki pedofilii, jako biskup. Nigdy bym nie przypuszczał...
Niech szybko nas spotka Twoje miłosierdzie, bo bardzo jesteśmy słabi. Spojrzyj na krzyż Twojego Syna i z tego tylko powodu obdarz nas swoim miłosierdziem, Panie.
Ostatnio czytam wiersze siostry Nulli FSK, zachwyca mnie ich świeżość i szczerość, i jakaś taka śmiałość w zwracaniu się do Boga. To fragment jednego z nich, z sierpnia 1944 roku:
My nie liczymy już na posiłki
ze Wschodu czy z Zachodu
i nie czekamy innej pomocy
tylko Twojego wstawienia
i Twej przyczyny możnej,
Królowo nasza i Matko!
– Matko Boża –
– Gwiazdo posępnej północy!
__ __ __ __ __ __ __ __
Proś Pana – –
Do Serca Syna kołataj,
aby przed nami stanął
nie jak Rozjemca surowy,
lecz jako cichy Baranek,
gładzący wiecznie grzechy świata
– i żeby we Krwi swojej
raz jeszcze – na nowo! –
świat uspokoił – Amen.
Czy ktoś lubi tę książkę? Jedna z książek mojego dzieciństwa, i pamiętam jeszcze film na jej podstawie zrealizowany, bardzo piękny i spokojny.
Przez noc Twojej męki w Gethsemani wybaw nas, Chryste Boże, od lęku, który nas ogarnia, i od rozpaczy.
Gdy słabnie moje serce, bądź dla mnie pomocą.
Dziś w zakonach franciszkańskich wspominamy św. Piotra z Alkantary. Bliski jest Karmelowi, bo bardzo wspierał naszą Matkę, św. Teresę od Jezusa, w reformie zakonu karmelitańskiego. Chyba nawet po śmierci się jej ukazał. A dzisiaj, trudno chyba sobie wyobrazić tak surowe życie, jak jego.
Lubię, gdy dni stają się coraz krótsze i ciemniejsze. Lubię, gdy staje się coraz chłodniej, a rano mgły spowijają ziemię. Lubię, gdy złote i czerwone liście spadają z drzew. Lubię tę porę roku, kiedy wszystko mówi o przemijaniu, przyroda i liturgia podają sobie ręce.
Taki jest w nim komentarz do czytań dzisiejszych: Ziemscy władcy, polityczne reżimy, Cyrus czy Cezar, są powołani przez Boga, aby objawić coś z Jego potęgi i majestatu, i Jego planu wobec rodzaju ludzkiego. Nigdy tak o tym nie myślałem. Czy każdy władca jest powołany przez Boga, jak Cyrus? Czy tylko przez Niego dopuszczony, jak Antioch Epifanes? Co Bożego objawiać mogą rządy terroru i dyktatury? Chyba tylko to, że ostatecznie wszyscy jesteśmy w ręku Boga i przed Nim po śmierci staniemy.
(...) apart from me, all is nothing, says the Lord (Is 45:6; moje podkreślenie).
Ewangelia dzisiejsza (Łk 12:1-7) przypomina, że można skończyć w piekle, że jest ono jak najbardziej rzeczywiste, sam Jezus o tym mówi. Wciąż pozostaje ono jedną z rzeczy ostatecznych: śmierć, sąd Boży, niebo albo piekło. I dopóki żyjemy, musimy się lękać, abyśmy tam nie trafili. Niech nas Pan sprawiedliwy, ale i miłosierny, zachowa. Amen.
W I nieszporach uroczystości naszej Matki, Teresy od Jezusa, mamy psalmodię z tekstów wspólnych o doktorach Kościoła. Takie też jest Wezwanie, i trochę żałuję, że nie wzięto go z tekstów o dziewicach: Uwielbiajmy Baranka Bożego, za którym idą dziewice. W każdym razie, z radością oddajemy cześć św. Teresie, która tak umiłowała Pana i wysławiała Jego zmiłowania. Niech nas obroni przed żarem piekła.
Próbuję znaleźć w sieci informację o tym, czy jako mieszkający z podeszłą już w latach matką mogę nie uczestniczyć w niedzielnej mszy. I nie mogę znaleźć. Jest o tym, że opiekujący się chorymi i niepełnosprawnymi mogą mszę opuścić, ale, póki co, matka jest zdrowa. Już bym naprawdę wolał, żeby kard. Nycz ogłosił dyspensę, biorąc pod uwagę liczbę zakażeń i strach, jaki to (we mnie przynajmniej) wywołuje. Wydaje mi się, że czytałem kiedyś o zwolnieniu z obowiązku mszy niedzielnej tych, którzy dla uzasadnionej przyczyny boją się zakażenia, ale też nie mogę tego znaleźć. Quid faciam? Iść na mszę i ryzykować, i denerwować matkę, czy zostać w domu?
Nie siadałem wczoraj do komputera, więc piszę dzisiaj. We wczorajszej modlitwie czytań był psalm 66, a w nim taki fragment:
Quoniam probasti nos, Deus; igne nos examinasti, sicut examinatur argentum. Induxisti nos in laqueum, posuisti tribulationes in dorso nostro. Imposuisti homines super capita nostra, transivimus per ignem et aquam, et eduxisti nos in refrigerium (Ps 66:10-12).
I pytanie: dlaczego Bóg nas tak doświadcza, skoro wie, jak słabi i ułomni jesteśmy, o czym przypominają inne psalmy? Kto zdoła przejść przez ogień i wodę? Pewnie znajdą się tacy, ale większość... Raczej nie da rady. Po co Bóg wprowadza w pułapkę, każe ludziom deptać nasze głowy? Czy nie ma jakichś łagodniejszych testów dla nas, słabych? Modlimy się przecież, wyznając naszą słabość: nie wódź nas na pokuszenie, zbaw nas od złego.
Z serii „rzeczy, które wypada lubić”: Nie przepadam za Chopinem, za jego muzyką. Jest dla mnie trochę męcząca i obca.
W Liście do Filadelfian św. Ignacy Antiocheński pisze: Uciekam się do Ewangelii jak do ciała Jezusowego. Ewangelia jako obecność żywego Jezusa. Jaka cześć jest jej należna!
I pisze też św. Ignacy: Bądźcie naśladowcami Jezusa Chrystusa, jak i On jest naśladowcą swojego Ojca. Nigdy o tym tak nie myślałem, a przecież Jezus mówi w Ewangelii, że robi to, czego się nauczył od swego Ojca. Dziękuję za te słowa św. Ignacego.
Nie lubię różańca, chociaż czasami odmawiam, pisałem już o tym kilka razy. Natomiast lubię koronkę do Miłosierdzia Bożego, o tym chyba nie pisałem. Dziś wspominamy św. Faustynę, dzięki której mamy tę ostatnią deskę ratunku, jaką jest koronka do Miłosierdzia. Dziękuję za to.
Tak się dziś modlimy w hymnie jutrzni: aby anioł stróż odpędził od nas zarazę. Bardzo na czasie; kiedy odmawialiśmy ten hymn chociażby rok temu, któż by pomyślał, że zaraza może być jak najbardziej prawdziwa, tuż obok nas? Że będziemy się modlić o jej ustanie...
Fragment wiersza walijskiego, piszącego jednak po angielsku, poety, Vernona Watkinsa (bo tylko fragment znalazłem, i bardzo mi się podoba):
Past day and night,
Past night and day,
Under the flight
Of the stars I lay.At last emerging
With dawn I woke
Where rough seas surging
On shingle broke.
Nie wiem, dlaczego blogger.com robi teraz takie dziwne odstępy między wierszami, wygląda to koszmarnie. Aha, shingle to kamienista plaża.
2.10: udało mi się poprawić wygląd wiersza, dzięki, Agajo!