sobota, 20 listopada 2010

Powiedz mi, co wiesz, a powiem ci, kim jesteś

Czasami ludzie mówią, że mam dużą wiedzę. Świetny sposób na rozśmieszanie mnie, gorzej, że niewielu daje się wyprowadzić z błędu. Wiedza moja jest bowiem bardzo skromna, mniej nawet niż przeciętna, i z każdym dniem tylko coraz bardziej zdaję sobie z tego sprawę.

Czytałem ostatnio obituarium Henry’ego Bradleya (1845-1923), wielkiego filologa (jednego z największych, nie waham się tak go nazwać),  współtwórcy – drugiego wydawcy, czy właściwie szefa – Oxford English Dictionary. Bradley był samoukiem – krótko chodził do, powiedzielibyśmy dzisiaj, szkoły podstawowej, na uniwersytecie nigdy nie studiował. Zajrzyjmy jednak do zeszytów, jakie prowadził w wieku 14 lat, i zobaczmy, co można w nich znaleźć: historia Rzymu, lista słów typowych dla Pięcioksięgu i Izajasza, czasownik ‘być’ po arabsku, pismo klinowe, semityzmy w Nowym Testamencie, zasady metryki łacińskiej i hebrajskiego akcentowania, fragment Ajschylosowego „Prometeusza” w przekładzie, słówka do Homera, Wergiliusza i Salustiusza... A to dopiero początek, jeszcze przed staro- i średnioangielskim, i całą resztą. W czasie wolnym od pracy nad OED, pisał artykuły o krytyce tekstu hebrajskiego Starego Testamentu, inskrypcjach greckich, filologii celtyckiej, językach skandynawskich, języku i literaturze łacińskiej i anglo-łacińskiej, literaturze staro- i średnioangielskiej...

Do tego jako jeden z pierwszych zajmował się naukowo etymologią nazw geograficznych. Bezlitośnie krytykował amatorskie podejście do tych studiów, co przysporzyło mu wielu wrogów: dostawał nawet listy z pogróżkami. Z rozbawieniem pokazywał znajomym jeden z nich, zdumiony, ile wściekłości wywołać może zwykłe, czysto filologiczne stwierdzenie dotyczące prawidłowej etymologii.

Niezwykła postać. Takich jak on było jeszcze, w początkach 20. wieku, kilku, żeby wspomnieć chociażby Josepha Wrighta, też samouka, W.W. Skeata, W.P. Kera, sir Williama Craigie czy Arthura S. Napiera... ONI naprawdę mieli DUŻĄ wiedzę.

 Henry Bradley

1 komentarz:

  1. :) Ale wiesz Lómendilu, że punkt widzenia, jak to często bywa, zależy od punktu siedzenia. ;) Dla jednych Twoja wiedza w jednej dziedzinie będzie ogromna, dla innych - znikoma. Zawsze znajdziemy kogoś, kto wie znacznie więcej niż my. I dobrze, bo człowiekowi potrzebna jest miara, żeby nie uważał się za pępek świata. Z drugiej strony, tym, co wie, może podzielić się z ludźmi, którzy wybrali inną wiedzę, inne gromadzenie doświadczeń. Ale jeśli mają uszy chętne do słuchania, serca otwarte, niezakłamane, głowę ciekawą - to świat pokazuje bogactwo w różnorodności. Myślę, że to piękne, że nie żyjemy w próżni i praca jednych, jak choćby Bradleya, umożliwia drugim szersze spojrzenie, powiększenie wiedzy a nawet - na podstawie tej wiedzy, czasami pójście dalej i dojście do czegoś nowego.

    OdpowiedzUsuń