sobota, 11 czerwca 2011

Może napad na bank...

Kupić książkę w oryginale czy w polskim przekładzie, którego jakość nieraz wiele pozostawia do życzenia? Różnica to kilkadziesiąt złotych... A jak zdobyć np. 501 złotych na książkę? 110 funtów, książka jednak na swoją cenę zasługuje, w przeciwieństwie do wspomnianej kilka dni temu książki C. Phelpsteada: krytyczne, opatrzone bardzo dokładnymi przypisami, wydanie średniowiecznych tekstów.  Albo – dech zapiera – 945 złotych na niesamowicie ważny słownik etymologiczny? Większość książek, które mnie interesują, w tym kraju jest niedostępna, nawet w uniwersyteckich bibliotekach. Ech, wyć się chce... a jeszcze pięć dni do pełni!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz