Jedna z najgorętszych dyskusji wśród fanów Tolkiena dotyczy skrzydeł Balroga: czy ogniste demony miały skrzydła, czy też nie? I w ogóle, jak taki Balrog wyglądał? Opis, jaki pojawia się we „Władcy Pierścieni”, w słynnej scenie na moście w Morii, pozostawia wiele możliwości interpretacji. Do tej pory nie spotkałem się z takim przedstawieniem Balroga, które byłbym w stanie zaakceptować. (Swoją drogą, spośród mnóstwa ilustracji tolkienowskich najbardziej lubię te samego Tolkiena, potem jest Cor Blok, Anke Eissman, i to właściwie wszystko, może jeszcze kilka prac Alana Lee jestem w stanie zaakceptować. Przy okazji warto dodać, że w fandomie tolkienowskim istnieje swoisty kanon, czy może raczej: salon; pewne ilustracje po prostu wypada, czy nawet: należy lubić. Jeśli ktoś ma odmienne zdanie, spotyka się z natychmiastowym ostracyzmem: been there, felt that.)
Ale o czym to ja... Aha, o Balrogu. Podobnie jest z Grendelem: autor Beowulfa nie podaje dokładnego opisu, wiemy, że Grendel jest człekokształtny (w końcu pochodzi od Kaina), ale jak mógł wyglądać? Jakiego, chociażby, był wzrostu? A jego żyjąca pod wodą mamusia? Nie wiadomo. Pomysłów, jak w przypadku Balroga, jest wiele. Zastanawia mnie nieustannie fakt, czemu i tolkienowski demon, i ten beowulfiański, tak często przedstawiani są z rogami. Widać autorzy mają jakieś diaboliczne i diabelskie skojarzenia... Swoją drogą, kiedy po raz pierwszy przedstawiono diabła jako rogatego stwora?
Oglądałem niedawno rysunkowy film o Beowulfie, bardzo dobry, i Grendel wyglądał tam trochę jak Buka, ta od Muminków. Jego matka zresztą też, tyle że z rozwianym włosem. Ciekawie to wyglądało, ciekawy pomysł.
Oglądałem niedawno rysunkowy film o Beowulfie, bardzo dobry, i Grendel wyglądał tam trochę jak Buka, ta od Muminków. Jego matka zresztą też, tyle że z rozwianym włosem. Ciekawie to wyglądało, ciekawy pomysł.
Na zakończenie – uroczy obrazek Beowulfa i Grendela, znaleziony w otchłaniach internetu. Prawda, że miło wyglądają? Jeśli dobrze widzę, Grendel ma jeszcze rękę na swoim miejscu...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz