Większość komputerowych specjalistów – na szczęście nie wszyscy! – zakłada, że każdy, z kim rozmawiają, doskonale zna się na komputerach. Pół biedy, jeśli to ktoś znajomy, gorzej, jeśli to pracownik serwisu, który dziwi się, że czegoś nie wiesz. Wydawało mi się, że po to dzwonię do serwisu, aby znaleźć pomoc specjalisty. Gdybym sam widział, jak sobie poradzić z problemem, nie zawracałbym głowy komuś innemu. Użytkownikiem komputera jestem tylko, a nie specjalistą od niego, czemu więc specjaliści dziwią się, że czegoś nie wiem, nie umiem znaleźć w komputerze, określić, etc.? Od użytkownika trudno wymagać dogłębnej wiedzy: to trochę tak, jakby się ktoś uczył niemieckiego po to, aby się porozumieć z ludźmi w Berlinie, a oni żądaliby od niego wiedzy na temat obu przesuwek spółgłoskowych, które zaszły w tym języku. Użytkownik języka nie musi tego wiedzieć, żeby móc się posługiwać językiem; tak samo, jak uważam, użytkownik komputera nie musi wiedzieć, co jest w jego, jak to mawia jeden z moich znajomych tolkienistów, bebechach, aby móc z komputera korzystać. Panowie w serwisach wsparcia technicznego powinni o tym wiedzieć – niektórzy wiedzą, ale tylko niektórzy, którym chwała za to!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz