niedziela, 8 maja 2011

O znakach i jękach

Byłem dziś na chrzcie. Przejmująco zabrzmiały słowa o znaku Chrystusa Zbawiciela, wypowiadane przed naznaczeniem dziecka znakiem krzyża. Aż się żałuje, że przy własnym chrzcie nie zwracało się na to uwagi (chyba że ktoś był chrzczony już jako dorosły).

Qui vires hostis veteris
per crucem mortis conteris,
qua nos vexillum fidei,
fronte signati, ferimus.


I jeszcze fragment z Dziejów Apostolskich: słyszymy, że Bóg wskrzesił Chrystusa, zerwawszy więzy śmierci (Dz 2:24). W oryginale Bóg uwalnia Chrystusa z jęków, cierpień śmierci. Użyte tu słowo τὰς ὠδῖνας oznacza wręcz jęki, jakie towarzyszą bólom porodowym, wyrażają owe jęki jakieś straszliwe, nie dające się wręcz opisać cierpienie. W każdym razie, niepojęte dla mężczyzny: matka moja mawiała, kiedy skarżyłem się na ból głowy: Co to za ból, dziecko jakbyś rodził, to dopiero byłby ból! Widać, według autora Dziejów Apostolskich (nota bene, lekarza), takie są bóle i cierpienia umarłych. Życie obok śmierci...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz