Pod drzwiami śmietnika leży pół foliowego opakowania chleba, krojonego w kromki. Pod balkonami leżą dwa bochenki chleba, rozmoczone, rozpaćkane, widocznie ktoś wyrzucił przez okno. Na dachu baraku, który widzę z okna, mnóstwo kromek chleba, wyjedzonych nieco w środku, może przez ptaki. Koło fontanny chleb pokrojony w kostkę plus bochenek. Na ścieżce po drugiej stronie ulicy szczur wychyla się z krzaków, przebiega kawałek, łapie leżący na ziemi spory kawałek chleba. Na trawie pół kanapki, zawiniętej w serwetkę.
A ludzie mówią, że jest kryzys i wszystko drożeje.
Przypomina mi się, ile musiał się namęczyć Robinson Crusoe, zanim udało mu się upiec chleb na bezludnej wyspie.
Przypomina mi się, ile musiał się namęczyć Robinson Crusoe, zanim udało mu się upiec chleb na bezludnej wyspie.
Jest kryzys i wszystko drożeje. My jednak, jeszcze nie nauczyliśmy się żyć oszczędnie, jeszcze chcemy wierzyć, że kryzys jest tylko w gazetach, w tv i w Grecji, a u nas, na przekór wszystkiemu, okay.
OdpowiedzUsuńNiestety szanowanie produktów własnej pracy, samych siebie - to coś, czego musimy się dopiero nauczyć.
OdpowiedzUsuńJeszcze więcej mądrości wymaga zrozumienie, że wszystko, co nas otacza, zostało nam oddane niejako pod opiekę - ale "gdybanie" na temat tego, czy kiedykolwiek ktoś naprawdę to zrozumie jest akurat bez sensu.
Pozdrawiam