W weekendowym „Metrze” (21-23.10.2011) Jan Turnau pisze o znaku krzyża: W sprawie krzyża […] trzeba odpowiedzieć na pytanie o rolę religijną znaku. Bowiem krzyż jest znakiem. Znakiem najświętszym. Chrześcijaństwa, ale też całej ludzkości, bo znaczy coś, co może ratować ją przed samozagładą: niestosowanie przemocy. Zarazem jest tylko i wyłącznie znakiem. Nie jest rzeczywistością, tylko ją oznacza. Co więcej, oznacza właśnie niestosowanie przemocy […].
Czy dla chrześcijaństwa krzyż oznacza przede wszystkim niestosowanie przemocy? Jezus umarł na krzyżu dlatego, że nie chciał stosować przemocy? Girardiańska myśl, niewątpliwie ważna, wpisująca się w znaczenie krzyża. Ale czy to jest jego najważniejsze znaczenie, dla chrześcijan, dla ludzkości?
Dla chrześcijan krzyż to znak odkupienia, znak Bożej miłości. Jezus na krzyżu okazał najdoskonalszą miłość do Ojca i do ludzi. Umarł z miłości. Umarł, aby zgładzić nasze grzechy, aby nas wyzwolić spod panowania szatana i śmierci, ale to wszystko z miłości. Bez Jego miłości krzyż nie miałby najmniejszego sensu. Jeśli miałby oznaczać tylko niestosowanie przemocy, robiłby z Jezusa jednego z wielu rewolucjonistów, społecznych działaczy, bojowników o sprawiedliwość.
To znaczenie krzyża dla chrześcijan. A dla niechrześcijan? Wydaje mi się, że i dla nich krzyż powinien być symbolem miłości, jeśli już nie do Boga, to do człowieka: przecież Czerwony Krzyż zajmuje się niesieniem pomocy biednym, głodnym, bezdomnym, nagim... Spełnia przykazanie miłości, okazuje miłość poprzez miłosierdzie. Takie, według mnie, jest podstawowe znaczenie krzyża dla tych, którzy chcą je przyjąć: nie niestosowanie przemocy, ale objawienie miłości. Kocham ciebie, i aby ciebie uratować, poświęcę samego siebie. Kocham ciebie, chcę ci pomóc, dam ci to, co mogę.
Przypomina mi się pewna pani, która powiedziała, że dla niej nie jest ważne, czy Jezus naprawdę istniał: ważna jest ideja (sic!). Dobry Jezu, czy jesteś tylko ideą?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz