Wyszliśmy z psem na spacer po szóstej rano. Przechodziliśmy koło fitness klubu, jeszcze zamkniętego, o czym świadczyła metalowa żaluzja, spuszczona wciąż, od wieczora, na wejściowe drzwi. Nagle jednak w oknie coś się poruszyło: na bieżni jakaś kobieta zapamiętale ćwiczyła. Pewnie została na noc, pomyślałem, schowała się w szafce w szatni, a potem całą noc bezpłatnie ćwiczyła, dla zachowania młodości i piękna. Boskim uosobieniem młodości była dla Greków Hebe, nalewająca bogom, w czasie uczt na Olimpie, nektar (przynajmniej do czasu, kiedy Dzeus postanowił być poprawny politycznie i zatrudnił Ganimedesa). Afrodyta zaś, w otoczeniu boskich Charyt, to wcielone piękno i seksapil.
Nieśmiertelność bez wiecznej młodości, jak o tym pouczają liczne przykłady, jest przekleństwem. Niestety, źródła milczą na temat ciągłej młodości bez nieśmiertelności.
PS Kiedy przechodziłem koło fitness klubu po ósmej, kobiety już nie było. Pewnie schowała się w szafce w szatni, aby nikt z przychodzących rano pracowników jej nie przyłapał. Ciekawe, czy mają w środku kamery. Jeśli tak, to musiała je jakoś unieszkodliwić. Podobno dobrze jest zaklejać gumą do żucia, ale to bardzo dużo tej gumy trzeba. Nie zdążyłem się przyjrzeć, czy kobieta miała też żuchwę umięśnioną.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz