środa, 20 lipca 2011

Wracając do Eliasza

Ponieważ nie podobają mi się hymny na dzień proroka Eliasza, jakie znaleźć można w polskiej wersji karmelitańskiej liturgii godzin (albo są to bardzo niezgrabne przekłady z łaciny, albo – co wydaje mi się bardziej prawdopodobne – twórczość rodzima), postanowiłem napisać własny.

Święty Eliaszu, przez kruki żywiony,
woda z potoku napojem twym była,
kiedy niebiosa Pan zamknął nad ziemią,
Bóg Izraela.

Jego tyś chwały obrońcą gorliwym:
ogień wezwałeś modlitwą na ziemię,
lud cały poznał, że Bogu żywemu
służyć należy.

W drogę ruszyłeś, by uciec przed gniewem
grzesznej królowej, i anioł ci pomógł;
Boga słyszałeś na szczycie Horebu
w cichym powiewie.

Jezus cię wezwał na świadka z Mojżeszem,
kiedy zajaśniał przed swymi uczniami,
abyś potwierdził, że On jest Mesjaszem,
z nieba zesłanym.

Boga żywego, wiernego na wieki,
który króluje nad niebem i ziemią:
Ojca i Syna, i Ducha Świętego,
pieśnią chwalimy. Amen.

(Nawiasem mówiąc, burza, która dziś przeszła nad Warszawą, była bardzo odpowiednia na dzień św. Eliasza.)

2 komentarze:

  1. Ooo! Ładny ;) I w dodatku chyba można go sobie na melodię "Kto się w opiekę" zaśpiewać przy wieczornych pacierzach :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Był raczej pisany pod melodię, jakiej używa się do strofki safickiej w pewnym kościele. Można też dopasować do "Dziękujemy Ci, Ojcze nasz".

    OdpowiedzUsuń