wtorek, 5 lipca 2011

Wesołe jest życie rencisty, czyli wyprawa do kina

Poszliśmy ze znajomym do kina (X-Men). Kiedyśmy już siedzieli w sali, musieliśmy, jak to zwykle bywa, wysłuchać masy idiotycznych reklam i zapowiedzi. Jedna z nich nas jednak zelektryzowała: otóż można wysłać 9-cyfrowy kod z kinowych biletów pod odpowiedni numer esemesowy, i wygrać wyjazd do Los Angeles, oraz, co więcej, wystąpić tam w teledysku jednej z dwóch polskich piosenkareczek-gwiazdeczek! Rzuciliśmy się zatem ze znajomym do szukania owego kodu na naszych biletach, niestety, znaleźliśmy tylko kod 8-cyfrowy. Dziewiąta cyfra została, niewątpliwie z premedytacją, urwana przez dziewczę, pełniące rolę bileterki. Pewnie chciała w ten sposób udaremnić wyjazd ewentualnym rywalom i rywalkom... Może w zmowie z innymi pracownikami kina przeszukuje nocą kosze na śmieci, i wydobywa z nich wyrzucone przez niebacznych widzów bilety, a potem dopasowuje do nich urwane przy sprawdzaniu kawałki z ową kluczową, dziewiątą cyfrą, i wysyła kod za kodem?*)

Ech, a znajomy miałby takie szanse, nazwisko ma identyczne z jedną z piosenkareczek...

__________________________
*) Nie ma się z czego śmiać, nie takie rzeczy się zdarzają! Kiedyś pobierano mi krew do badań, a obecna akurat w pokoju zabiegowym salowa patrzyła z wyraźną rozkoszą na powoli wypełniającą się strzykawkę, i powiedziała: Taka ciemna ta krew, to musi być dobra... Jestem przekonany, że pani ta zbierała przebadane już próbki krwi i wypijała nocą.

2 komentarze:

  1. I jak wrażenia z X-Men?

    OdpowiedzUsuń
  2. Ponieważ lubię X-Men, moja opinia może być nieco stronnicza - podobało mi się, aczkolwiek uważam, że pod koniec fabuła jest niezbyt dopracowana, pewne rzeczy dzieją się za płytko, że tak powiem. No i szkoda, że Storm tylko mignęła...

    OdpowiedzUsuń