Pisałem niedawno o niezwykle „mądrych” opiniach prof. Tadeusza Zielińskiego co do szkaplerza i pobożności katolickiej. Dziś zacytuję fragment z jego „Religii Rzeczypospolitej rzymskiej”, równie „głęboki”, a mówiący o zwyczaju szczególnie stosownym (z punktu widzenia Zielińskiego) i stosowanym w tym kraju:
Przecież i u nas częstokroć człowiek, co już stracił wszelki związek z religią, pragnie jednak, żeby taki stanowczy krok w jego życiu [chodzi o zawarcie małżeństwa] nie był pozbawiony sankcji kościelnej – i nie ma tu żadnej „obłudy”, lecz tylko głos uczucia przy tolerancyjnym ustosunkowaniu się rozsądku.
Głos uczucia. Ani wiara, ani miłość nie są uczuciami, są czymś innym. Uczucie, jak ktoś ładnie powiedział, może być aureolą miłości, która swe oparcie ma w woli.
Po co komu sankcja kościelna, skoro nie ma już żadnego związku z religią? Czy chodzi tylko o tradycję, czy może jest to uleganie zabobonom – bez sankcji kościelnej, bez rytuału, w który wprawdzie nie wierzymy, nie poszczęści się nam w małżeństwie?
Niewątpliwie, nie ma tu żadnej obłudy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz