Wczoraj przypomniano mi, że w Polsce, w Gostyniu, są oratorianie, czy, jak kto woli, filipianie, ci od św. Filipa Nereusza. Rzeczywiście, do p. Świderkówny, w czasie jej ostatniej choroby, przychodził czasami młody oratorianin.
O Matce Bożej z Gostynia pisał, jeśli dobrze pamiętam, ks. Twardowski.
O beata Virgo, Maria: tu gratiae mater, tu spes mundi, exaudi nos filios tuos clamantes ad te.
Nic dziwnego, że zapomniałeś o istnieniu oratorianów. Oni sami dają o sobie zapomnieć. Z okazji beatyfikacji swojego wielkiego współbrata - kardynała J.H. Newmana - nie zrobili nic (przynajmniej ja nie słyszałem), aby osobę i myśl tego wielkiego filozofa - członka ich stowarzyszenia- rozpropagować wśród wiernych w Polsce. Sam się zdziwiłem po beatyfikacji, kiedy dowiedziałem się, że oratorianie, do których należał bł. John Henry Newman, to są ci sami oratorianie, którzy np. są w Gostyniu, Tarnowie, czy Tomaszowie.
OdpowiedzUsuńO oratorianach chyba potocznie mówi się "filipini", a nie "filipianie" :)
Pozdrawiam :)
Masz rację, filipini, w Anglii się z taką nazwą nie spotkałem, mówią o sobie tylko 'oratorianie'. Może mają mało powołań w Polsce? A mogliby tyle interesujących rzeczy zrobić!
OdpowiedzUsuńNie wiem jak z powołaniami. U nich każdy dom jest autonomiczny. Ja osobiście znam jedną wspólnotę filipinów. Okryję milczeniem gdzie. W zasadzie całą resztę wypowiedzi o nich też okryję milczeniem i w promocji jeszcze spuszczę zasłonę miłosierdzia ;)
OdpowiedzUsuńAż tak źle? :-(
OdpowiedzUsuń