Kupowałem kilka drobiazgów w drogerii Rossmann, i uderzyło mnie, że wszystkie pracujące tam panie (czy właściwie, dziewczęta) były przeraźliwie smutne. Może praca wśród półek z kosmetykami nie jest szczególnie satysfakcjonująca, i nikłe szanse, by któraś z nich skończyła jak bohaterka serialu „Pomoc domowa”. Może mało zarabiają, a ciężko pracują. A może, jak jeden z moich przyjaciół zauważył, panie są smutne, bo ciągle im jakieś nowości wprowadzają, jak w „Nie lubię poniedziałku”.
Trzeba się do tych pań uśmiechać, coś miłego powiedzieć, chociażby 'dobrego dnia', podziękować serdecznie, jeśli pomogą coś znaleźć na półce, nie traktować ich z góry jak robotów czy niewolnic. Trzeba się czasami pomodlić, aby Bóg obdarzył je choć odrobiną radości, On, który sprawia, że słyszymy radość i wesele.
Ooo! :D Właśnie idę do Rossmanna :) Zainspirowany Twoim wpisem wejdę i już od drzwi będę szczerzył zęby z radości :))) Myślę, że cudownie będzie to wyglądało, bo ja mam bucowatą gębę z natury :)))
OdpowiedzUsuń