Biblia
jest wspaniałym kobiercem, w którym każda nić łączy się, w
tajemniczy sposób, z innymi. Liturgia, z natchnienia tego samego
Ducha, który natchnął biblijnych autorów, wyszukuje, wyczuwa,
wydobywa te powiązania i nam je przedstawia.
Czytamy
dziś w Liście do Efezjan, że Chrystus wydał samego siebie na
ofiarę Bogu, na wdzięczną woń, dosłownie: na woń słodkiego
zapachu (Ef 5:2). W Ewangelii Jezus mówi o sobie jako o żywym
chlebie: Chlebem, który Ja dam, jest moje ciało, [ofiarowane] za
życie świata (J 6:51).
Jak
to połączyć? Prorok Malachiasz pisał, że od wschodu do zachodu
słońca – po całej ziemi – kadzidło, a więc słodka woń, i
czysta ofiara będą składane na chwałę Imienia Pańskiego, czyli
samego Pana (Ma 1:11). Te słowa Kościół czyta w jutrzni Bożego
Ciała, zatem odnosi ową czystą ofiarę do Eucharystii, do
eucharystycznej ofiary Ciała Pańskiego. Psalmista zaś modli się: Niech moja modlitwa wznosi
się jak kadzidło, a podniesione me ręce jak ofiara wieczorna (Ps
141 [140]:2). Podniesione były ręce Jezusa na krzyżu, a kiedy
umierał, w świątyni zabijano baranki. Zaraz potem, o zmierzchu, zaczynało się
święto Paschy. On
stał się ofiarą wieczorną. Jego ciało wydane
– na krzyżu – za życia świata (czyli po to, aby świat mógł
żyć, aby ocalić go od śmierci), obecne jest w eucharystycznym chlebie,
danym nam do jedzenia. A jednocześnie jest wonnym kadzidłem, które
wznosi się przed obliczem Boga.
Tak
praktycznie zupełnie mogą to wyrazić nieszpory, czyli wieczorna modlitwa, sprawowane przed
Najświętszym Sakramentem, kiedy okadza się ołtarz. Chleb i
kadzidło.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz