Siedzę
sobie, skromny rencista, czasu wiele mający, i zastanawiam się,
czemu ludzie odpowiadają, i czemu nie odpowiadają na mejle czy
esemesy. Pewnie też niektórzy mają dużo czasu, jako i ja mam, a
niektórzy mają go niewiele. Kiedyś pewnie mieli więcej, bo
odpowiadali częściej. Niektórzy wreszcie mogą nie chcieć
odpowiadać, bo się znudzili znajomością, wypaliła się,
umarła... Albo zapomnieli odpisać, mnie także czasami się zdarza,
jako że zapominam więcej, i więcej, i będę zapominał jeszcze
więcej. Różnie bywa na tym podksiężycowym, a zatem zmiennym,
świecie. Trzeba zrozumieć. Albo chociaż próbować zrozumieć.
Nie
lubię jednak, kiedy ktoś, kto na żadne wiadomości nie odpowiada,
nagle pisze: Czemu się nie odzywasz? Co się dzieje? Nie lubię też,
kiedy ktoś sobie o mnie nagle przypomina – bardzo nagle – wtedy,
kiedy czegoś potrzebuje, zakładając przy tym, że ja równie
nagle, natychmiast wręcz, znajdę czas i możliwości na spełnienie
jego prośby. Pragnę zatem poinformować takowych, że Bogiem nie jestem, to miejsce jest już
zajęte.
To
by było na tyle. Udanych przemyśleń wszystkim życzę.
"Pragnę zatem poinformować, że Bogiem nie jestem, to miejsce jest już zajęte." - bardzo podoba mi się to sformułowanie.
OdpowiedzUsuńUczciwie muszę dodać, że nie ja jestem autorem, ale mój lekarz.
OdpowiedzUsuń