Na zajęciach nowicjuszy co jakiś czas pojawiają się różne osobliwe pytania, rozmaite skojarzenia, wywołane przez słowa, skojarzenia obustronne: czasami z ich strony, czasami z mojej. Nie każdy wprawdzie rocznik jest skłonny do takich rozważań, może się krępują pytać... Obecny, w każdym razie, takowych (miłe to słowo, pamiętam z lekcji przysposobienia obronnego, gdyż np. takowe bandaże sprawdzało się łopuszkami [sic!] palców) obaw nie przejawia, i pyta.
Wskutek czego pojawiają się np. pytania o lewatywę, przy czasowniku levare. Z kolei revelare kieruje myśli ku ostatniej księdze Biblii, stąd tytułowe rewelacje św. Jana, dobry tytuł na rekolekcje, w czasie których rozważa się tę księgę. A np. fumus kojarzy się z greckim thumos i polskim dym, bo wszystkie z tego samego rdzenia pochodzą. Końcówki deklinacji zaimkowej, w połączeniu z jarzynami, prowadzą pokrętnie do rozróżnienia ch od h, i okazuje się, że jeden z braci potrafi wymawiać h prawidłowo, tzn. dźwięcznie, a ch bezdźwięcznie. Nawet ja już nie umiem... I wreszcie clou programu: łacińskie fundere jest pokrewne, według jednej z teorii, z angielskim God. Pewnie sam św. Jan takich rewelacji nie znał w czasie swego ziemskiego żywota. Ciekawe, co powiedziałby na przekład wersetu z Magnificat, który protestanci lepiej zrobili.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz