poniedziałek, 17 grudnia 2012

Szminki, abstynenci i stypendia, czyli o praktycznym podejściu biskupów do życia

Na Soborze Watykańskim II, w czasie dyskusji nad Komunią świętą pod dwiema postaciami, jej przeciwnicy wysuwali między innymi takie argumenty (obok doktrynalno-dyscyplinarnych, o których za chwilę): kard. Godfrey zastanawiał się nad higieną udzielania Komunii pod postacią wina. Poza tym, co zrobić z dziećmi, kobietami, które używają szminki, albo abstynentami? Kard. Ruffini powoływał się na Sobór Trydencki, który zakazywał takiego udzielania Komunii św. Wielu Ojców soborowych uważało, że na Komunię św. pod dwiema postaciami można pozwolić tylko w czasie święceń kapłańskich (sic!). Kard. Ottaviani wyraził zdumienie, że kwestia udzielania Komunii także pod postacią wina w ogóle pojawiła się w dyskusji Ojców, przecież Centralna Komisja soborowa niemal jednomyślnie odrzuciła taki pomysł. (Tu odezwały się jakieś protesty i kardynał poprawił się: nie jednomyślnie, ale w zdecydowanej większości.) Problemy doktrynalne: takie udzielanie Komunii jest periculosum, niebezpieczne, może doprowadzić do błędnych interpretacji, wywołać wrażenie, że Kościół sam sobie przeczy, po wiekach udzielania Komunii tylko pod postacią chleba. Kard. Bea przypomniał, że dwa lata po Soborze Trydenckim Pius IV pozwolił na Komunię pod postacią wina w niektórych diecezjach niemieckich.

W kwestii koncelebry pojawiały się głosy, że problemem będą stypendia mszalne (czyli swego rodzaju 'wynagrodzenia' dla kapłana za odprawienie mszy). Poza tym, przeświadczenie, że msza koncelebrowana oddaje większą chwałę Bogu, jest błędne. (Co ciekawe, biskupi dyskutujący nad koncelebrą uczestniczyli wcześniej w mszy [każdego dnia, przed sesją soborową, odprawiano mszę], koncelebrowanej przez biskupów melchickich, mieli więc piękny przykład tej praktyki.)

Jeśli chodzi o homilię, kard. Godfrey uważa, że nie powinna być obowiązkowa, jako że msza nie powinna trwać dłużej niż 45 minut (sic!).

Wreszcie, misterium paschalne. Wielu Ojców uważało, że termin Pascha odnosi się tylko do Zmartwychwstania. Kard. Ottaviani stwierdził, że Zmartwychwstanie jako takie jest niejako poza Odkupieniem (w angielskim przekładzie Dzienników Congara: external to the Redemption), które składa się z męki i śmierci Chrystusa. Dowód? Dobry łotr wszedł do chwały nieba przed Zmartwychwstaniem.

Cdn.

3 komentarze:

  1. Oj, ciężko Pan Bóg doświadcza swój Kościół przez niektórych biskupów...

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale ten problem z koncelebrami i stypendiami realnie istnieje. Znam niejedną parafię, gdzie mnoży się w niedziele koncelebry, bo jeszcze ktoś z "grubszym" stypendium o Mszę poprosił, a terminy były już zajęte. I jakoś nie jestem pewien czy księża zatrzymują dla siebie tylko jedno stypendium nawet jeżeli binowali lub trinowali.
    A co koncelebry sakramentalnej - istnieją różne opinie, w tym taka, że ona wcale tak starożytna na Wschodzie nie jest i rozprzestrzeniła się od grekokatolików, którzy chcieli odprawiać codziennie, tak jak łacinnicy, ale trzymali się twardo zasady jeden kościół - jeden ołtarz - jedna msza dziennie. Taką łamigłówkę mogła rozwiązać tylko koncelebra sakramentalna, którą, o dziwo, przejęli prawosławni, a potem na SW II uznano, że jest ona bardzo starożytna i trzeba ja przywrócić i w kościele łacińskim. Żebyż ta koncelebra była jeszcze tylko odprawiana "od wielkiego dzwonu", jak np. w Wielki Czwartek w tradycyjnym rycie lyońskim! W parafialnej praktyce w Polsce jest tylko narzędziem wygodnictwa księży.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dominikanie przyjmują jako stypendium koszt dziennego utrzymania jednego kapłana. Fakt, czasami trafia się na msze, w różnych kościołach, gdzie podaje się dwie intencje, jest dwóch koncelebransów, może rzeczywiście zależy to od grubości portfela. (W niektórych kościołach za mszę się bierze "co łaska, ale nie mniej niż..." Tak samo z opłatkami bywa.)

    Nie wiem, jak się tłumaczy starożytność bądź niestarożytność koncelebry, czy to rzeczywiście dopiero od grekokatolików? W "Konstytucjach apostolskich" jest biskup z kapłanami, nawet dzielę się homilią, nie pamiętam, jak jest potem przy liturgii eucharystycznej.

    Sobór dokładnie określił, w jakich okolicznościach można koncelebrować. Paweł VI próbował określić, ilu może być maksymalnie koncelebransów, ale nikt już tego nie przestrzega. Myśl była taka, żeby mogli wszyscy stanąć przy ołtarzu - bezpośrednio, a nie gdzieś w oddali - czyli od szerokości ołtarza zależy... Osobiście uważam, że to rozsądna opinia: koncelebra, w której przy ołtarzu jest trzech księży, a 40 siedzi gdzieś w prezbiterium (kiedyś podawałem link do zdjęć ze święceń u dominikanów w Krakowie: tłum księży w albach i stułach, siedzą za ołtarzem, wzdłuż stalli), jedności raczej nie wyraża. Czemu na takich święceniach wszyscy goście z innych klasztorów chcą koniecznie koncelebrować?

    Congar przytacza opinię biskupa z Indii, który był za koncelebrą na Mszy Wieczerzy Pańskiej, ale przeciwko koncelebrze na Mszy Krzyżma. Maronicki biskup z Libanu postulował koncelebrę w Wielki Czwartek, na zjazdach kapłanów i na mszach konwentualnych (o tym jeszcze za chwilę). Jako podstawę doktrynalną podaje to, że Eucharystia jest czynnością całego 'presbyterium', powołuje się na św. Ignacego z Antiochii. Opat-generał cystersów, o. Kleiner, powiedział, że wg reguły, wszyscy mnisi-kapłani są zobowiązani do udziału we mszy konwentualnej. I wg reguły cystersów, każdy uczestniczy we mszy według swej 'pozycji': akolita jako akolita, diakon jako diakon, zatem - kapłani powinni uczestniczyć jako kapłani.

    Na zakończenie jeszcze, co do binacji: biskup z Ugandy prosi, aby pozwolić kapłanom, którzy binują lub trinują, napić się w międzyczasie czegoś innego niż woda. (Co wywołało śmiech wśród zebranych.)

    OdpowiedzUsuń