Mojżesz zbliżył się do ciemnego obłoku, w którym był Bóg (Wj 20:21).
Narodzenie Pańskie to światło: zabłysło światło, głosi Izajasz, chwała Pańska zabłysła wokół pasterzy, napisał Łukasz Ewangelista. W modlitwach mszalnych też jest mowa o światłości, którą zajaśniała ta niezwykła noc, o blasku Wcielonego Słowa.
Jednak Bóg pozostaje tajemnicą. Mówimy o teologii apofatycznej, która uznaje, że nic tak naprawdę o Bogu powiedzieć nie możemy, przekracza On nasze pojmowanie.
Liturgia nocy bożonarodzeniowej zaczyna się, co może wydawać się dziwne, od słów psalmu: Dominus dixit ad me: Filius meus es tu, ego hodie genui te (Ps 2:7). W noc, w którą wspominamy doczesne narodzenie Jezusa z Maryi Dziewicy, Kościół przypomina nam o innym narodzeniu, tym poza wszelkim czasem, o narodzeniu Jedynego Syna z Ojca. Ty jesteś moim Synem, Ja dzisiaj – a to 'dzisiaj' to wieczność, czyli ciągła teraźniejszość – zrodziłem Ciebie, mówi Ojciec do swego Syna. Tutaj można posłuchać tego śpiewu na wejście, z pasterki w katedrze westminsterskiej. Dla mnie to najlepsze wykonanie tego introitu, który jest dla mnie najpiękniejszym śpiewem rzymskiej liturgii: jeśli miałbym wybrać z całego gregoriańskiego chorału jeden fragment, jeśli tylko jeden fragment miałbym ocalić, byłby to ten właśnie introit z nocnej mszy Narodzenia Pańskiego.
To niepojęte dla nas narodzenie Boskiego Słowa jest tym ciemnym obłokiem, do którego zbliżył się Mojżesz. My zbliżamy się do niego za każdym razem, kiedy powtarzamy w wyznaniu wiary: Bóg z Boga, Światłość ze Światłości, Bóg prawdziwy z Boga prawdziwego. Mówimy o niepojętej tajemnicy, dokonującej się w głębinach Trójcy. Powinno nas przy tych słowach przejąć drżenie, święta bojaźń, że zbliżamy się do tajemnicy życia samego Boga, do tego, co jest poza wszelkim czasem. Obłok jest ciemny, osłania tajemnicę Bóstwa, zbyt jasną dla nas, zbyt oślepiającą. Tylko we Wcieleniu dano nam zobaczyć cień tego przedwiecznego światła.
φῶς ἐκ φωτός, θεὸς ἐκ θεοῦ, θεὸς ἀληθινὸς ἐκ θεοῦ ἀληθινοῦ...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz