niedziela, 12 grudnia 2010

Duszne rozterki

W komentarzu do dzisiejszych czytań pisałem o czasowniku makrothumeo, być cierpliwym, opanować swój thumos. W I czytaniu, z proroka Izajasza, mowa jest – w polskim przekładzie – o małodusznych. W tekście hebrajskim mowa – dosłownie – o bojaźliwych, płochych.

Przypomniał mi się tutaj grecki przymiotnik megathumos, w „Iliadzie” to częsty epitet walczących pod Troją. Ktoś, kto ma wielki thumos. Nie można jednak powiedzieć, że jest wielkoduszny – to słowo, zdające się być prostym przeciwieństwem małodusznego, ma jednak w języku polskim odmienne znaczenie. Megathumos to ktoś odważny, ktoś odznaczający się wielką odwagą, hartem ducha.

A sam grecki thumos pokrewny jest z łacińskim fumus i polskim dym. Pytanie o to pokrewieństwo zdarzało się, w swoim czasie, chyba dosyć często na egzaminach w warszawskim Instytucie Filologii Klasycznej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz