piątek, 31 grudnia 2010

Czym różni się ta noc od innych nocy...

... że ludzi ogarnia takie szaleństwo? Dlaczego ta noc ma być lepsza do zabawy i balowania niż inne noce? W końcu nic szczególnego się nie dzieje. Nowy rok? Nowy kalendarz? Tylko tyle? W dzieciństwie z książek Edith Nesbit dowiedziałem się, że czas jest pojęciem względnym, bardzo mnie fascynowało to stwierdzenie. Potem znalazłem potwierdzenie dla tych słów w Księdze Izajasza i w jednym z Listów św. Piotra. Zmiana roku – też mi szczególny powód do zabawy... Wobec ogromu wszechświata ludzki sposób liczenia czasu jest niczym.

A tak, tylko biedne zwierzęta cierpią wskutek idiotycznych fajerwerków...

I czemu ludzi tak dziwi, że ktoś nie lubi sylwestra albo go nie obchodzi? Wiele jest takich osób, które nie mają ochoty na zabawę z przymusu. A tu ze wszystkich stron pytania: Jak pan spędza sylwestra? Jakie ma pani plany na sylwestra? Gdzie idziesz na sylwestra?

Nigdzie nie idę, zostaję w domu, uspokajam moje zwierzęta, kładę się spać o stałej porze, chociaż pewnie wybudzą mnie sztuczne ognie. Noc jak noc.

PS Właśnie się dowiedziałem, że przynajmniej jeden z czytelników jest, delikatnie mówiąc, niezbyt bystry, zatem dla jego i innych, jemu podobnych, nieuważnych czytelników, informacji zauważę, że o nowym roku, który obchodzę, jakiś czas temu pisałem; wystarczy tylko poszukać, chociaż, jak rozumiem, wymaga to trochę wysiłku (umysłowo-cielesnego).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz