środa, 29 lipca 2009

Czasie, pożądnej ojcze niempamięci...

We „Władcy Pierścieni” elf Legolas (akcent na ‘e’) wyjaśnia, jak elfowie postrzegają czas: płynie on dla nich jednocześnie szybko i wolno.

Szybko, bo oni sami zmieniają się niewiele, a wszystko wokół przemija bardzo szybko, i to jest dla elfów smutkiem. Ale też wolno, bo nie liczą oni mijających lat, są one dla nich tylko wciąż powtarzającymi się falami na nieustannie płynącym strumieniu. Ale, dodaje Legolas, w świecie pod Słońcem wszystko musi ostatecznie ulec zniszczeniu, zużyciu, i dojść do swego końca.

Ludzie dawnych wieków powiedzieliby raczej, że pod Księżycem – bo to najbliższa Ziemi sfera niebieska, i jak sam Księżyc jest zmienny, tak też wszystko pod nim zmianom ulega. Przemija. Wieczność jest niezmienna, jest nieustannym TERAZ, to aei, jak pisał Plutarch.

Wbrew pozorom, elfowie nie są nieśmiertelni. Są tylko długowieczni, ich życie jest związane z życiem tego świata, i trwać będzie tak długo, jak długo trwa ten świat. Co będzie dalej – to niejasne i niepewne. Pozostaje tylko nadzieja.

Mówią, że czas leczy rany, ale czy zawsze? Czy o wszystkim można zapomnieć? Nawet wchodzący do wieczności Ukrzyżowany zachował swoje rany. Co z tymi, którzy zmieniają się niewiele, a ich pamięć pozostaje wciąż żywa, jak u elfów? Ciekawe, że w językach indoeuropejskich słowa oznaczające pamięć pochodzą zawsze od tego samego rdzenia. Pamięć nie podlega zmianom nawet w języku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz