czwartek, 14 lipca 2011

Jeszcze raz o mocy i gwiazdach

Jak się okazuje, Lucas „pożyczył” ideę Mocy z filmu niejakiego Arthura Lipsetta (1963). Rozmawiają ze sobą Warren S. McCulloch i Roman Kroitor, pierwszy z nich, zajmujący się tworzeniem sztucznej inteligencji, twierdzi, że istoty ludzkie to właściwie wysoce rozwinięte maszyny. Kroitor odpowiada, że jest coś więcej, że chociażby z kontemplacji natury można odczuć, że istnieje jakaś Siła (some kind of force), coś ukrytego za maską otaczającej nas rzeczywistości, a co niektórzy nazywają Bogiem.

Poza tym, mówi się np. o forces of nature, różnorodne terminy związane z fizyką określane są tym słowem – force – po angielsku, jak np. grawitacja, elektromagnetyzm. Wybór słowa leży zatem nie w etymologii, jak sądziłem, a w ideologii.

Można się jeszcze zastanawiać nad brzmieniem kolejnych słów: power, might, force. To ostatnie zdaje się brzmieć najmocniej, chociaż, jeśli wzięlibyśmy pod uwagę staroangielską formę współczesnego mightmeaht, miht, z wyraźnie słyszalnym, ostrym wręcz 'h' – myślę, że brzmiałoby to jeszcze mocniej niż force.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz