niedziela, 19 maja 2024

Quod operata est divina dignatio

Kościół dziś modli się w kolekcie o to, aby Bóg dokonał i w naszych czasach tego, co zdziałał w początkach głoszenia Ewangelii. Czy chodzi tu o mówienie językami, spektakularne uzdrowienia, wskrzeszenia, o jakich czytamy w Dziejach Apostolskich? Chodzi o coś o wiele bardziej zwyczajnego, a nie mniej cudownego: chodzi o nawrócenie serca. Bo w dniu Pięćdziesiątnicy nie to było ważne, że Apostołowie mówili różnymi językami, ale to, że wskutek tego tak wiele osób się nawróciło i przyjęło chrzest ku zbawieniu.

3 komentarze:

  1. a ja się zastanawiam, co było z nimi dalej po chrzcie. Ilu z nich rzeczywiście doszło do zbawienia. Bo Piotr i reszta poszli dalej, a te trzy tysiące zostały same. Do tego byli zewsząd, zjechali na święto, więc porozjeżdżali się z powrotem, każdy został sam. Niektórym pewnie to uniesienie szybko przeszło. Chrzest nie jest magią, nie gwarantuje zbawienia...

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie, do chrztu potrzebna jest wiara, jak o tym czytamy w zakończeniu ewangelii świętego Marka. Ja się zastanawiam nad tymi, których Jezus uzdrowił, jak na przykład niewidomego pod Jerychem. Poszedł za Jezusem, ale co było dalej? O jednej tylko uzdrowionej osobie wiemy na pewno, że poszła za Jezusem i wytrwała przy Nim: Maria Magdalena. A cała reszta, rzeczywiście, nie wiadomo. To jest trochę tak jak w baśniach: i żyli długo i szczęśliwie, ale żadnych szczegółów nie ma, na czym to szczęśliwe życie miało polegać. Myślę, że ci ochrzczeni w dzień Pięćdziesiątnicy, żyli potem pobożnie w judaizmie.

    OdpowiedzUsuń