Szukam książki o polskich kolędach, takiej lekko naukowej. Tytułu żadnego nie pamiętam. Za to usłużny internet wyświetlił mi książkę Emilii Kiereś O kolędach. Gawęda. Książka reklamowana jako pełna rzetelnej wiedzy. Można zajrzeć do książki on-line, co też zrobiłem, i Bogu niech będą dzięki za współczesną technikę, bo na tym mój kontakt z tą książką się kończy. Autorka bowiem pisze o cytrynowym sadzie koło Betlejem. Tylko, moi drodzy, w czasach Jezusa cytryn nie znano w Palestynie. Cytryny pochodzą z dalekiej Azji. Jedyny cytrusowy owoc, znany w tamtych czasach nad Morzem Śródziemnym, to cytron, o którym przeczytać możemy chociażby u Flawiusza Józefa, żydowsko-rzymskiego historyka z 1. wieku po Chrystusie: zgniłymi cytronami właśnie obrzucono jednego z żydowskich arcykapłanów. Czyli tyle mamy z rzetelnej wiedzy, chyba że to literówka.
książki nie znam, za rzetelną wiedzę nie mam zamiaru ręczyć, ale z punktu widzenia człowieka współpracującego trochę z różnymi wydawnictwami - hm, korekta potrafi przecudownie zmienić tekst oryginału według swojego jedynie słusznego widzimisię. I nie zawsze pyta o zaakceptowanie.
OdpowiedzUsuńCzyli są już 3 możliwości: nierzetelna wiedza, literówka autorki, tak zwana myśląca korekta. Myślący skryba to najgorsze co może przytrafić się filologowi przygotowującemu tekst do wydania.
OdpowiedzUsuńOstatnio spierałam się z korektą o mannę, co wyglądała jak owoce kolendra - korektor uparcie zmieniał na owoce kolendry. :P
OdpowiedzUsuńCzytałem kiedyś, że korekta przepuściła piękny zwrot: niebo było usrane gwiazdami
OdpowiedzUsuńAaaaaa, dobreeee! ja sama kiedyś wysyłałam faks do Grupy Wydawniczej Infor. W ostatniej chwili się spostrzegłam, że adresatem faksu jest Grupa Wydawnicza INdor! :D:D:D
UsuńMyślę jednak, że to nie jest sprawka korektora, tylko brak wiedzy. Ludziom wydaje się oczywiste, że w krajach śródziemnomorskich rosną cytryny i pomarańcze, które sprowadzono z Chin, o czym już nie wiedzą. Projekcja teraźniejszości w przeszłość.
OdpowiedzUsuń