Kilkanaście (czy kilkadzieścia?) miesięcy temu pisałem o zdaniach warunkowych w „hymnie o miłości” z Pierwszego Listu do Koryntian.
Przypomina mi się to dzisiaj wieczorem, przy Ewangelii niedzieli, która już się – nieszpornie – zaczęła. Św. Łukasz wstawił w opowiadanie o kobiecie, która w mieście była grzesznicą, podręcznikowy wręcz przykład zdania warunkowego, które gramatycy nazywają*) modus irrealis.
On, gdyby był prorokiem, poznałby, co to za jedna, ta kobieta, która się Go dotyka – że to grzesznica (Łk 7:39). Tak mówi sam do siebie faryzeusz Szymon, który zaprosił Jezusa na przyjęcie. Szymon jest przekonany, że Jezus nie jest prorokiem – uważa, że jest zupełnie niemożliwe, aby nim był, zupełnie nie zgadza się to z rzeczywistością. I taki właśnie okres warunkowy jest tu na miejscu, wyraża dokładnie poglądy faryzeusza. Gdyby był prorokiem – ale nie jest.
Łukasz nie bał się wstawić takiego warunkowego zdania do swojej Ewangelii, a przecież wiedział – i my wiemy – że Jezus jest prorokiem. Nawet więcej: Jezus jest Prorokiem – tylko poprzez wielką literę mogę próbować oddać grecki rodzajnik, podkreślający, że nie chodzi o jakiegokolwiek proroka, ale o tego, którego zapowiedział Mojżesz (Pwt 18:18).
Łukasz nie bał się wstawić takiego warunkowego zdania do swojej Ewangelii, a przecież wiedział – i my wiemy – że Jezus jest prorokiem. Nawet więcej: Jezus jest Prorokiem – tylko poprzez wielką literę mogę próbować oddać grecki rodzajnik, podkreślający, że nie chodzi o jakiegokolwiek proroka, ale o tego, którego zapowiedział Mojżesz (Pwt 18:18).
____________________
*) Czy może raczej: nazywali. Bruce Mitchell, którego nieraz tutaj wspominałem, kiedy pisał swoją monumentalną pracę o składni staroangielskiej, opierał się na gramatyce łacińskiej. Uważał, że to najlepszy wzorzec dla opisu składni. Ale teraz już mało kto o tym pamięta.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz