Obejrzałem
program tegorocznego Polconu, który odbywa się w Warszawie. Tylko
program, bo na udział nie mam pieniędzy.
(Trochę mi smutno z tego powodu. Kiedy ostatnio Polcon był w Warszawie, kilka lat
temu, nawet występowałem z prelekcją i śpiewałem w sindarinie.
Inna rzecz, że wtedy mogłem jeszcze się pokazywać bez wzbudzania
przerażenia moim wyglądem.)
Popatrzyłem dokładniej na tę część programu, która
dotyczy Gwiezdnych wojen. (O Tolkienie trudno już czegoś nowego się dowiedzieć na podobnych imprezach.) Można się dowiedzieć o historii efektów
specjalnych w filmach, o alchemii Sithów, o broni masowej zagłady,
o trenerach (?) armii klonów, o mandaloriańskich machinach
wojennych i o rycerzach Starej Republiki (czyli, jak rozumiem, o
świecie gry rozgrywającej się w uniwersum Gwiezdnych wojen). Jedno
wystąpienie mnie zainteresowało: Rycerz Jedi a rycerz
średniowieczny. Ciekawym, o czym było dokładnie.
Reszta
prelekcji, mam wrażenie (jako w dużej mierze laik, specem od Star
Wars nie jestem), dotyczy głównie tzw. Expanded Universe i
jego części, jeśli można tak ją nazwać, widowiskowej. Broń,
walka, efekty specjalne, elementy magii (które jakoś zupełnie mi
nie pasują do Galaktyki; przeczytałem Dartha Plagueisa, próbowałem
czytać Dartha Bane'a, ale ciężko mi w nich znaleźć prawdziwą
atmosferę Gwiezdnych wojen).
A
przecież przy Gwiezdnych wojnach można mówić o wielu innych
rzeczach, do tego opierając się na filmach, które – dla mnie –
pozostają kanonem galaktycznego wszechświata. Mam książkę
zatytułowaną Star Wars and Philosophy. Zbiór esejów napisany
przez poważnych profesorów i wykładowców. Kilka tytułów spośród
rozdziałów: Stoicism in the Stars: Yoda, the
Emperor, and the Force. “A Wretched Hive of Scum and Villainy”:
'Star Wars' and the Problem of Evil. “If Droids Could Think...”:
Droids as Slaves and Persons.
Może
takie tematy brzmią poważnie i nudno, ale przecież można je
przedstawić – jak to zresztą robią autorzy wymienionej książki
– naprawdę ciekawie. Jestem pewien, że znaleźliby się i tacy,
którzy na Polconie potrafiliby takie tematy omawiać. Może kiedyś,
innym razem, tak będzie... W końcu Gwiezdne wojny to coś więcej
niż walka na miecze świetlne i strzelanie z blasterów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz