Oglądam programy kulinarne w nadziei, że trafię czasami na jakiś wegetariański przepis. I, owszem, trafiam. Ale z tymi przepisami jest problem: bardzo często zawierają składniki trudno, czy może: niełatwo dostępne, a w każdym razie takie, jakich w osiedlowym sklepie czy nawet (super)markecie się nie dostanie. Ot, chociażby woda różana lub pomarańczowa, płatki drożdżowe, kumin, syrop z agawy lub granatów, topinambur... A nawet i zwykłego jarmużu nie widuję zbyt często w sklepie, albo papryczek chili.
Kuchnie w kulinarnych programach są także wyposażone w mnóstwo urządzeń i gadżetów, których ja akurat w domu nie mam: chociażby miksery i blendery, w telewizji mają ich po kilka, niektóre ogromne, gdzie to wszystko w małej kuchni przechowywać? W ogóle te kuchnie wyglądają jak z obrazka, nic się nigdy nie rozsypuje, nie rozlewa, a prowadzący-gotujący wyglądają jak z żurnala. Jak się to ma do zwyczajnego, kuchennego życia...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz