Huan,
chociaż wybitnie ciepłolubny – w domu przemieszcza się zgodnie z
promieniami słońca – uwielbia śnieg. Dzisiaj jednak cieszył
się, że śnieg znika i pojawia się pod nim darń. Można ją
kopać, prawie jak ostrzenie pazurów to wygląda, i można poszukać
jakichś źdźbeł trawy do skubnięcia. Mizerne one, ale jednak.
Nawet pies potrzebuje trawy, może to jakiś ślad z Księgi Rodzaju?
Kocham
zimę, ale muszę przyznać, że dziwnie się śpiewa Regina caeli
pośród śniegu. Wspominany przeze mnie wielokrotnie Wenancjusz
Fortunatus pisał o czasie wielkanocnym: Oto wdzięk odradzającej
się natury świadczy, że wszelkie Boże dary wróciły ze swoim
Panem. Przed Chrystusem bowiem, triumfującym po smutkach świata
podziemnego, wdzięczą się listowiem gaje, a łąki – kwieciem.
Trudno stwierdzić, w jakich dniach jakiego miesiąca wypadała
Wielkanoc wtedy, kiedy Wenancjusz pisał te słowa. W każdym razie,
Beda daje świadectwo przekonaniu, że stworzenie świata było,
jeśli można tak powiedzieć, na wiosnę: Bóg stworzył świat jako
wiosenny. Zmartwychwstanie, Wielkanoc, to nowe stworzenie,
odrodzenie, jak Wenancjusz pisał, całego świata. Nawet jeśli
wiosny na Wielkanoc w naturze nie ma, to pozostaje ona w teologii.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz