Nie było piasku, nie było morza, nie było zimnych fal, ziemi nie było, nieba nie było, była tylko ziejąca pustka, to, co po grecku nazywa się Chaos, a co ludzie Północy nazwali Ginnungagap. Od północy rozciągały się wieczne lody i śniegi, i mgły, zaś od południa ognie i iskry. A kiedy zetknęły się w pustce, powstał z nich Ymir, olbrzym, z którego powstał potem świat. Po nim z topniejącego od gorąca śniegu powstała Audhumla, boska krowa, która swym mlekiem karmiła Ymira. I tak się zaczęło.
Może to pogoda sprawiła, a może północne geny, że dziś śnił mi się ten obraz, i śniło mi się, że uczyłem o nim w moim dawnym liceum.
Przypomniało mi się, że gdzieś w tle była jeszcze mowa o Tiamat. W końcu ją też pocięto i zrobiono z niej świat.
Przypomniało mi się, że gdzieś w tle była jeszcze mowa o Tiamat. W końcu ją też pocięto i zrobiono z niej świat.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz