Dowiedziałem się wczoraj z Metra, że przy produkcjach filmowych (jak np. Hobbit, Życie Pi, Piraci z Karaibów) umierały lub cierpiały zwierzęta. Nawet 27 zwierząt mogło być okaleczonych lub zginąć przy produkcji Hobbita: konie, kozy, kurczęta... Tygrys z Życia Pi niemal utonął. Mnóstwo morskich stworzeń zginęło w czasie podwodnych wybuchów przy kręceniu Piratów z Karaibów. Podaje się wprawdzie, że żadne zwierzęta nie ucierpiały w czasie kręcenia filmu, i to prawda, bo... akurat wyłączono kamery. Wszystko się zgadza. Litera prawa została zachowana.
Bogu dzięki, nie oglądałem nigdy ani Piratów z Karaibów, ani Życia Pi, w ten sposób nie wsparłem finansowo twórców. Żałuję, że widziałem pierwszą część Hobbita, którą zresztą odchorowałem; jak się okazuje, był to gwałt nie tylko na tolkienowskim Hobbicie, ale i na niewinnych zwierzętach. Dodatkowy powód, aby dalszych części nie oglądać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz