Na ekrany kin wchodzi film pt. Thor:
Mroczny świat. Z opisu fabuły dowiedziałem się, że Thor bronić
będzie świat przed pozbawionymi litości Mrocznymi Elfami, które
istniały, zanim świat powstał.
Thor jest postacią z mitologii, którą
nazwać możemy germańską, skandynawską lub nordycką: w każdym
razie, najwięcej o nim wiemy z literatury islandzkiej, z Eddy
poetyckiej i Eddy prozą spisanej. W tejże mitologii pojawiają się
ciemne elfy, z którymi jest nieco kłopotu, bo nie wiadomo, czy są
grupą elfów, obok jasnych elfów, czy może kransoludami, jak
sugerują badacze Eddy Snorriego, czyli tej prozą spisanej. (Zainteresowani mogą poszukać
artykułu prof. Shippeya na ten temat.)
Skąd twórcy filmu wytrzasnęli
pomysł, że owe elfy istniały przed stworzeniem świata, i że mają
moc, aby go zniszczyć?
Mitologia Północy, jedna z
najdroższych mi, jest słabo znana, w porównaniu z mitologią
grecką, która – chyba – wciąż pojawia się w trakcie szkolnej
edukacji w kraju nad Wisłą. Takie filmy podają fałszywy obraz
mitów ludów germańskich, w jakiś sposób bezczeszczą poematy
Eddy, należące do najpotężniejszej poezji, jaką znam. To prawda,
mitologia grecka też jest tak często traktowana przez filmowców
(vide chociażby popularny teraz w Anglii serial Atlantis), ale można
przy niej mieć nadzieję, że jednak rozumny widz zdaje sobie sprawę
z wypaczenia mitów, bo, mniej lub bardziej, zna je i pamięta. Mity
północne takiej szansy już nie mają.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz