Chciałbym, żeby księża wolniej odmawiali modlitwy nad chlebem i winem, wlewali wino do kielicha, odmawiali modlitwę Azariasza i obmywali ręce. Czasami, mam wrażenie (gdyż nie mam zegarka), trwa to minutę: pięć czynności w jedną minutę. A to są ważne czynności: ks. Fedorowiczowi zależało na odprawianiu mszy twarzą do ludu z jednego powodu: żeby wierni mogli chociaż widzieć, co się dzieje na ołtarzu, chociaż widzieć gesty kapłana, skoro dużej części modlitw liturgicznych nie słyszeli albo, słysząc, nie rozumieli, bo były po łacinie. Teraz także w czasie przygotowania darów, jeśli jest jakaś pieśń śpiewana, nie słychać modlitw, które odmawia kapłan nad chlebem, kielichem, winem, pochylając się przed ołtarzem i obmywając dłonie. Ale gesty pozostają, i chciałbym też, żeby ludzie je dostrzegli. W tym czasie się wprawdzie śpiewa i daje na tacę, ale naprawdę można i warto spojrzeć na ołtarz i na to, co kapłan robi, i uzmysłowić sobie, że przystępujemy do ofiary Ciała i Krwi Pańskiej, do ofiary, w której nas symbolizuje kropla wody w kielichu z winem, do ofiary, przy której trzeba się uniżyć przed Bogiem i błagać o oczyszczenie serca raz jeszcze, aby móc godnie do jej składania przystąpić. Gesty kapłana: wzniesienie pateny z hostią, kielicha z winem i wodą, pokłon przed ołtarzem, umycie rąk – o tym właśnie mówią.
Czasami trzeba się cieszyć, gdy kapłan w minutę odmawia modlitwy przeznaczone na ten moment. Ten czas mógłby przecież poświęcić na intonowanie i śpiewanie z ludem pieśni na ofiarowanie.
OdpowiedzUsuńNajgorzej jest wtedy, kiedy jest śpiew na ofiarowanie, który kończy się po wlaniu do kielicha wina i wody. Wtedy niektórzy księża odmawiają kolejną modlitwę głośno, żeby lud mógł odpowiedzieć "Błogosławiony jesteś, Boże" etc. Cóż za wyczucie liturgii!
OdpowiedzUsuń