Trzeci już raz w tym
roku czytany jest w liturgii mszalnej Prolog Ewangelii według św. Jana (J
1:1-18). Tekst właściwie dobrze znany, całe frazy z niego
pamiętamy, a jednocześnie tekst niesamowicie bogaty, wciąż
zaskakujący, wciąż wywołujący podziw i zachwyt.
Tak samo bogaty i
zachwycający jest hymn z jutrzni, dziś ostatni raz odmawiany: A
solis ortus cardine. Ten hymn kojarzy mi się z bogatym świątecznym
ciastem, pełnym rodzynków, migdałów, orzechów, skórki
pomarańczowej, do tego polukrowanym.
Inny obraz, jaki wywołują
ten hymn i początek Ewangelii według św. Jana, to bogaty kobierzec,
jakaś wspaniała tkanina, wyszywana złotem i perłami. Albo
wspaniała korona czy diadem, a może naszyjnik, jak Nauglamír,
zachwycające swą misterną robotą, doskonałością kształtu i
bogactwem drogich kamieni.
Dziś,
z pewnych względów, sięgałem daleko w przeszłość. Przypomniała
mi się szopka z czasów wczesnej młodości: żłóbek
zrobiony był z otwartego mszału, na którym ułożono garstkę
siana, a na nim Dzieciątko (piękna, betlejemska figurka). Dzieciątko Jezus przychodzi do nas w liturgii, poprzez słowa
i sakramenty.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz