O plackach pisałem już w odniesieniu do gustów i upodobań homiletycznych, teraz będzie o muzycznych. Otóż nie cierpię Niemena, pozostaje dla mnie wyjcem nie do słuchania. Co takiego widzą i słyszą w nim inni, że się zachwycają i wzruszają? Nie wiem. Taki po prostu mam gust. Z pewnością nie tylko ja. Myślę, że tak powinno pozostać, nic gorszego niż wmawianie i przekonywanie wszystkich, że Niemenem powinni się zachwycać, bo tak trzeba. Live and let live. Unicuique suum.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz