Temperatura około zera. Ulicą idzie facet, łysy, bez czapki. OK, może, tak jak ja, lubi zimno lub go nie odczuwa. Ale facet ubrany jest w puchową kurtkę i aż po oczy zakutany w jakiś worek z włóczki. Czyli jednak marznie. Nikt mu nie mówił, że przez głowę dużo ciepła ucieka? Po co się zawijać w kilometry ubrania, skoro głowa zostaje goła? Równie dobrze mógłby i butów nie zakładać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz