Franciszek papież jest jak Frodo na Orodruinie, kiedy założył na palec Pierścień Jedyny i powiedział: Pierścień jest mój. Potrzebny jest tylko Gollum, który odgryzie palec i uratuje cały ten biznes.
Bo myślę, że wybór papieża jest wspomagany przez Ducha Świętego, ale kiedy już jest się wybranym, do głosu może dojść pycha, można uznać, że oto ma się na własność Pierścień, i można robić, co tylko się chce. Oczywiście, jak wiadomo, nie znaczy to, że chce się tylko złych rzeczy, Galadriela wyjaśniła to przy swym Zwierciadle. Niemniej jednak, chce się robić to, co się chce, co się samemu chce. Nareszcie! Ile mogę dokonać, kiedy zdobyłem już Pierścień!
Frodo też przeszedł długą drogę, wiele zniósł, doświadczył kusicielskiej potęgi Pierścienia, i w ostatniej chwili wszystko zawalił. Pożądanie okazało się silniejsze. I tak jest w życiu. Tak się zresztą może stać w życiu każdego śmiertelnika, już bez odniesień do wiary i religii. (Nie jestem zwolennikiem rozkopywania Śródziemia, żeby znaleźć w nim katolicyzm, z którego, po części, owszem, Śródziemie wyrosło, sam Tolkien to przyznawał, ale był też na tyle dobrym, powiedzmy, krawcem, że owych katolickich szwów nie widać, nie ma ich być widać, bo inaczej cała opowieść się rozwala. Natomiast znajdujemy w jego opowieściach sceny, które można odnieść do różnych sytuacji ludzkiego życia: np., ileż to razy w życiu czułem się jak Meliana, siedząca i rozmyślająca przy zwłokach Elu Thingiola!) Władza, panowanie, bogactwo, związane z nimi wybory stoją przed każdym człowiekiem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz