Słowa o cierpieniu, jakie można
usłyszeć w Kościele, są zwykle gładkie, słodkie i radosne –
ot, chociażby wczorajsze przemówienie papieża Franciszka w
Fatimie. Zapewnia się cierpiących i chorych, że ich cierpienie ma
wielką wartość, Kościół troszczy się o nich, a Bóg daje im swoją pociechę. Ślicznie, gdyby
tak było. Bóg nie zawsze daje pociechę, czasami prowadzi przez
ciemności nie do wyobrażenia, jak prowadził swojego Syna, który
na krzyżu modlił się: Boże mój, czemuś Mnie opuścił? Czasami
niebo jest głuchonieme nad cierpiącym, a pociecha i pokrzepienie
nie przychodzą przez lata. Troska Kościoła o cierpiących też często pozostawia wiele do życzenia, ogranicza się często do owych gładkich słów pocieszenia, dalekich od rzeczywistości cierpienia.
Szkoda, że o tym w kościołach nie
mówią. Wolą propagować tani optymizm. A troska o chorych nie może polegać na propagowaniu łatwej radości. Cierpienie nie jest takie proste.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz