Dzisiaj wspomnienie św. Teresy od Dzieciątka Jezus. Tak się składa, że w jutrzni jest pieśń z Księgi Izajasza, modlitwa umierającego króla Ezechiasza. Krzyczę do rana: On jak lew miażdży wszystkie kości moje. Kwilę jak pisklę jaskółcze, wzdycham jak gołębica. Zmęczone są me oczy od patrzenia w górę, Panie, stań przy mnie, bo jestem w ucisku (Iz 38:13-14).
Teresa od Dzieciątka Jezus wydaje się taka słodka i radosna, sypie płatki róż, uśmiecha się. Mówi o ufności i dziecięctwie Bożym. Ale umierała w mękach. Brandstaetter napisał, że miała nad sobą głuchonieme niebo.
Pretiosa in conspectu Domini mors sanctorum eius (Ps 115 [116B]:15).
Niezwykła święta, bo również oficjum mszalne w "starszej formie rytu" wiadomego miała niecodzienne. Introit wzięty nie z psalmów, a Pieśni nad Pieśniami, zaś czytanie ze Starego Testamentu - z Izajasza (66;12-14).
OdpowiedzUsuńW oficjum karmelitańskim fragmenty Pnp są podane jako pieśni wigilii (jeśli jest obchodzona). Właściwie to do św. Teresy od Jezusa Pnp najbardziej pasuje. Napisała zresztą do niej komentarz, ale przerażony spowiednik kazał jej go spalić, co posłusznie zrobiła. Niestety...
OdpowiedzUsuń