Jadę tramwajem, patrzę na sklepy, restauracje, banki... Prawie już nie ma tych, które były w tych miejscach 30 lat temu, 10 lat temu, nawet i 3 lata temu. Ciągłe zmiany. Za każdym z tych miejsc stali jacyś ludzie: właściciele, pracownicy... Ich marzenia, które zginęły, umarły, zbankrutowały.
Dużo smutku na ulicach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz