Zadziwiające, jak często miłośnicy, i to zagorzali, dawnej liturgii lekce sobie ważą znajomość łaciny, tak przecież przy tejże rzymskiej liturgii istotną. Ot, dał mi ktoś do przejrzenia świeżo przez takowych miłośników wydaną książeczkę, Liturgia a osobowość Dietricha von Hildebranda. Przejrzałem, literówek łacińskich sporo. Przykłady:
– strona 19.: jest etexaudiri zamiast et exaudiri;
– strona 27. i 28., cytat ze św. Augustyna, dwa razy błędnie podany: jest vocabimus zamiast vacabimus (cytat z De civitate Dei XXII, 30), zupełna zmiana znaczenia przy tej pomyłce; w przypisie tłumaczenie „będziemy świętować”, co nijak się ma do błędnego vocabimus; poprawną formę, vacabimus, przełożyłbym raczej jako „będziemy odpoczywać”; videbimus w tym samym cytacie to raczej „będziemy oglądać” [Boga], a nie „będziemy poznawać”; widzenie jest ważne dla Augustyna: Videntem videre, to jego pragnienie, widzieć Widzącego, Tego, który nas widzi, czyli Boga;
– strona 55., cytat z sekrety, modlitwy nad darami na Boże Ciało: jest bezsensowne unitatis in pacis zamiast unitatis et pacis, które trzeba połączyć z dona; strach pomyśleć o mszy odprawianej przy takiej znajomości łaciny;
– strona 158., tłumaczenie beata ubera, quae lactaverunt Christum Dominum to nie tyle „błogosławione piersi, które ssał Chrystus Pan”, co „błogosławione piersi, które karmiły mlekiem Chrystusa Pana” (werset równoważny do viscera, quae portaverunt; ubera, quae suxit Christus Dominus, to by znaczyło „piersi, które ssał Chrystus Pan”, cf. Łk 11:27), ale to akurat małe piwo;
– w kilku miejscach Dominus (w odniesieniu do Chrystusa) i Pater (w odniesieniu do Boga Ojca) pisane małą literą.
Pewnie więcej takich drobiazgów można znaleźć, jeśli ktoś ma więcej czasu i ochoty. Może wyjdzie niebawem jakieś poprawione wydanie?
To może nie tyle kwestia zagorzałości stanowisk czy znajomości łaciny, a powszechnej w Polsce tendencji szukania przez wydawnictwa oszczędności na redakcji i korekcie książek.
OdpowiedzUsuńProblem jest masowy. Nawet podręcznikach wydawnictwa UJ do historii teologii można się natknąć na większość łacińskich tytułów, całkowicie poprzekręcaną.
Ale to książka wydana przez, z pomocą i pod patronatem liturgistów i liturgofilów, nieduża, więc mogli się przyłożyć.
UsuńProblem jest właściwie typowy dla obecnych czasów, bo w poważnej naukowej książce, wydanej przez poważne i bardzo zasłużone angielskie wydawnictwo naukowe jest cała masa łacińskich literówek, a nawet zupełnie błędnie dopasowane cytaty i ich przekłady. Autorka to anglistka, ale aż dziwne, że nie wzięto do konsultacji jakiegoś specjalisty od Ojców Kościoła, bo o takie cytaty tam chodzi... Ignacy z Antiochii cytowany jest po łacinie (sic! z przekładu w Patrologia Graeca), z błędami, do tego przekład z angielskiego wydania, zupełnie innego fragmentu. A przecież jest całkiem dobre grecko-angielskie wydanie, z którego autorka mogła skorzystać.
Ale i tak najbardziej mi się podoba przetłumaczenie "livid points" jako "żywe punkciki", na ręce zmarłej osoby, w którymś z opowiadań o Sherlocku H.