W katolickiej gazecie podają, że Wielki Piątek to jedyny dzień w roku, kiedy nie odprawia się mszy. W tej samej gazecie biskup katolicki pisze, że liturgia Wielkiej Soboty jest najbardziej stosownym czasem na chrzest, zwłaszcza dorosłych. Liturgię Wielkiej Soboty i odnowienie przyrzeczeń chrzcielnych stawia obok siebie.
Fi donc!
Mszy nie odprawia się także w Wielką Sobotę. Co więcej, w Wielki Piątek udziela się Komunii, w Wielką Sobotę nawet tego nie ma, poza Komunią dla konających. Wigilia wielkanocna, zgodnie ze swą nazwą, sprawowana jest w nocy, czyli już nie w Wielką Sobotę, ale w Wielką Noc.
Trudno byłoby udzielać chrztu w czasie liturgii Wielkiej Soboty, bo nie słyszałem nigdy o łączeniu chrztu z odmawianiem brewiarza. Liturgia Wielkiej Soboty bowiem to tylko i wyłącznie brewiarz, liturgia godzin: ciemna jutrznia, modlitwa w ciągu dnia i nieszpory. Nic więcej. Chrzest i odnawianie przyrzeczeń chrzcielnych należą nie do Wielkiej Soboty, ale do Wielkiej Nocy.
Czemu tak nikłe, nawet wśród biskupów, diecezjalnych liturgów, jest zrozumienie liturgii Triduum paschalnego? Czemu nie żyją oni liturgią, rokiem liturgicznym?
Znam na pamięć liturgię Triduum, chociaż nigdy nie będę jej przewodniczył. To szczyt, centrum, źródło roku liturgicznego. Trzeba je znać jak najlepiej, rozważać, wnikać w nie, krążyć wokół niego.
A zamiast tego katolicka prasa podaje nam liturgiczne kłamstwa. Znowu Kościół cierpi od wewnątrz.
PS A już zupełnie śmieszne lub/i gorszące jest to, jaki nacisk kładzie wyżej wspomniany biskup na święcenie pokarmów w Wielką Sobotę. Ma to być szczególny wyraz wiary... Litości, Boże nasz, litości! Tradycja ludzka góruje nad przykazaniem Bożym (vide Mt 15:3).
PS A już zupełnie śmieszne lub/i gorszące jest to, jaki nacisk kładzie wyżej wspomniany biskup na święcenie pokarmów w Wielką Sobotę. Ma to być szczególny wyraz wiary... Litości, Boże nasz, litości! Tradycja ludzka góruje nad przykazaniem Bożym (vide Mt 15:3).
I chciałoby się dodać: Zamienią Wlk. Czwartek w święto zawodowo-patronackie wszystkich kapłanów.
OdpowiedzUsuńKtoś przecież musi kupować kwiatki i czekoladki.
UsuńKwiatki i czekoladki to swoją drogą. Sęk w tym, że robienie z Wlk. Czwartku "święta kapłaństwa" może być wysoce wadliwe teologicznie. A przez zakorzenienie błędu w praktyce liturgicznej błąd z łatwością zakrada się do głów.
UsuńW TVP i w TV Trwam jednym głosem kłamliwie informują, że dziś jest jedyny dzień, kiedy nie odprawia się mszy. Żenujące, gorszące. Całkowite olewanie liturgii i brak liturgicznego życia, jakaś straszliwa powierzchowność i/lub głupota. A to nie są przecież rzeczy nowe, bo sięgają reform Piusa XII w latach pięćdziesiątych minionego wieku.
OdpowiedzUsuńPociągnę jeszcze temat Wlk. Czwartku, przeklelając tłumaczenie z innego bloga, który czytuję:
OdpowiedzUsuńKapłaństwo Pięćdziesiątnicy
Nie tak dawno przyjęło się w tradycji zachodniej składać księżom w Wielki Czwartek życzenia, niejako z racji "zawodowego święta". Chrystus miał odprawić wtedy pierwszą Mszę, i dlatego jest to dzień kapłaństwa. W pewnej mierze przeszło to i na Ukraińską Cerkiew Greckokatolicką. Niektórzy kapłani składają sobie w Wielki Czwartek życzenia w dniu swojego święta.
W rzeczywistości takie utożsamienie Wielkiego Czwartku z kapłaństwem w rzymskiej tradycji to jedynie skutek panującej w niej eucharystycznej monokultury – zjawiska zgubnego dla liturgicznej pobożności Kościoła, skutkiem której jest sprowadzanie wszlekiej posługi kapłańskiej sprawowania eucharystii. W rzeczywistości kapłaństwo to znacznie szersze powołanie, niedające się pomyśleć bez innych obrzędów liturgicznych – uobecnień Chrystusa, tak pięknie opisanych w 7 paragrafie konstytucji Soboru Watykańskiego II o liturgii świętej.
Jeśli nawet przyjąć, że Chrystus ustanowiwszy kapłaństwo podczas Ostatniej wieczerzy, powierzył apostołom posługę liturgiczną, to nie da się tego pomyśleć bez udziału Ducha Świętego. I zdaje się, że faktycznie aż do Pięćdziesiątnicy nie napotykamy w Piśmie Świętym wzmianek o tym, by apostołowie sprawowali jakieś obrzędy. Modlili się wspólnie. Nawet przy wyborze Macieja posłużyli się losowaniem, ale nie ma mowy o wykładaniu na niego rąk. Natomiast wraz ze zstąpienia Świętego Ducha zaczynają obrzędy – aspotołowie chrzczą i zdaje się, że wtedy po raz pierwszy następuje łamanie chleba nie przez Chrystusa, lecz wspólnotę wiernych.
Zatem tradycja biblijna i liturgiczna jednoznacznie obstaje przy tym, że kapłaństwa nie da się rozdzielić od stworzenia Kościoła przez Ducha Świętego: "Wszystko daje Duch Święty, toczy proroctwa, ustanawia kapłanów, mądrości nauczył nieuczonych, rybaków okazał teologami, zbiera całe zgromadzenie Kościoła. Współistotny i Wspołtronujący z Ojcem i Synem, Pocieszycielu, chwała Tobie."
http://nykodym.blogspot.com/2015/04/blog-post_14.html
A "najlepsze" w tym jest to, że sprowadzenie w Kościele katolickim kapłaństwa do sprawowania Eucharystii zaowocowało - excuse my French - olewaniem jej sprawowania i promowaniem samego siebie.
UsuńA przecież i w obrzędzie święceń śpiewa się hymn do Ducha Świętego, i z Niego bierze się cała moc Kościoła, jego życie - Pius XII o tym przypominał. Mam taki stary mszalik, przy każdym z sakramentów jest obrazek z jakimiś jego symbolami, a w tle tych symboli zawsze jest Gołębica.