W kolejce do zdjęcia czekała przede mną starsza kobieta. Wydawała się niespokojna, co jakiś czas dotykała lewego łokcia. Jednocześnie emanowało z niej jakaś dobroć. Czekaliśmy długo, w końcu zapytałem ją, co miała złamane, ot, takie typowe pytania na ortopedii urazowej, jak długo z tym chodziła, etc. Powiedziała, że ma problemy ze stawem łokciowym, powinna iść na operację, ale nie może, bo musi opiekować się 93-letnim mężem. Łokieć boli, ale co zrobić... Zrozumiałem, że ona z powodu męża jest niespokojna, jakby nawet trochę zawstydzona czy samą siebie obwiniająca, że zajmuje się swoim łokciem zamiast mężem. Może myślała, jak on sobie poradzi ze śniadaniem, zastanawiała się, kiedy uda się jej wrócić do domu... Wyczuć można było jej dobroć, jej oddanie mężowi, jej miłość, a jednocześnie jakąś dobroć do innych osób w poczekalni, miejscu, jakby nie było, z natury nerwowym i nieprzyjaznym. Kobieta dobra z natury.
Bardzo to było niezwykłe, niesłychane doświadczenie, zobaczyć miłość żony do męża, po tylu już latach małżeństwa. Oby z łokciem tej kobiety wszystko poszło ku dobremu, Najświętsza Maryjo...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz