Tu, w tym kraju, początek maja to świąteczna rozpusta. Należy niemal do dobrego tonu takie układanie sobie tych dni, aby mieć ich jak najwięcej wolnych: przynajmniej ci, którzy mogą sobie na to pozwolić, bo panie pracujące w sklepie spożywczym raczej nie mają co liczyć na wolny od pracy 2. maja. Kilka lat temu pewna profesor z Ohio nie mogła zrozumieć, dlaczego w pierwszym tygodniu maja nie mogła zupełnie nic załatwić na Uniwersytecie Warszawskim ani skontaktować się z żadnym profesorem. Kiedyś jakoś żyliśmy bez długich majówek, także w piątek po Bożym Ciele szło się do pracy i do szkoły, i nikomu to nie przeszkadzało.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz